Jarosław Kaczyński od października jest wicepremierem ds. bezpieczeństwa. I właśnie w związku ze sprawowaniem przez niego tego urzędu dwóch posłów KO postanowiło przeprowadzić kontrole w KPRM. Jej wynikami, a właściwie ich brakiem, szybko podzielili się z Polakami.
Posłowie KO Paweł Olszewski i Konrad Frysztak chcieli przeprowadzić kontrolę 8 grudnia. Chcieli się dowiedzieć m.in. jaki jest skład Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych, którym kieruje Jarosław Kaczyński, czy w ogóle skład komitetu wydał jakieś decyzje i czym zajmuje się wicepremier Kaczyński.
– Uzyskaliśmy informacje, iż pan premier Kaczyński najnormalniej na świecie nie przychodzi do pracy. Nie jest obecny w Kancelarii Premiera, nie pracuje normalnie. Każdy normalny Polak musi rano iść do pracy, do 16. pracować – tłumaczył powody kontroli poseł Olszewski przed KPRM.
Kontroli nie udało się przeprowadzić. Jak powiedzieli posłowie, zostało im to uniemożliwione. Ustalili tylko, że wicepremier Kaczyński nie jest obecny w KPRM. – Również jego sekretariat był nieosiągalny. Zasadne wydaje się dodatkowe pytanie, czy w ogóle Jarosław Kaczyński ma tu przygotowany gabinet, czy bywa w tej pracy – stwierdził Frysztak.
Na FB napisał potem: Prezesa Prawo i Sprawiedliwość w pracy nie było, a informacji nam nie udzielono. My oczywiście nie odpuszczamy i wszystkie pytania zadamy podczas jutrzejszych obrad sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.
Poseł Olszewski dodał: – Nieobecność premiera Kaczyńskiego jednoznacznie potwierdza, że to stanowisko jest fikcyjne, tylko wyłącznie do tego, aby pan premier Kaczyński miał wpływ i nadzór Bóg wie nad czym, ale zarazem pobierał gigantyczne wynagrodzenie.
Przypomnijmy, Jarosław Kaczyński został powołany na stanowisko wiceprezesa Rady Ministrów 6 października. Swoim zachowaniem przyćmił uroczystość zaprzysiężenia nowego rządu Mateusza Morawieckiego – jako jedyny nie miał rękawiczek ochronnych i przez jakiś czas także maseczki.
Niedługo potem jako wicepremier wezwał sympatyków PiS do przeciwstawienia się protestom kobiet i do obrony Kościoła "za wszelką cenę".