Plany filmów Wesa Andersona z miejsca stają się atrakcjami turystycznymi, jak choćby niemieckie miasteczko Görlitz z "Grand Budapest Hotel". Od trzech lat fani jego estetyki szukają kadrów, które z powodzeniem mogłyby zagrać w kolejnym filmie. Najlepsze zdjęcia trafiają na profil "Accidentally Wes Anderson".
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Starodawne obicia na fotelach, a za oknem przedziału błękitne morze. Portugalska willa z lat 30. Aula podstawówki w stanie Michigan pełna drewnianych foteli jak w starym kinie.
Kadry publikowane na profilu Accidentally Wes Anderson (Przypadkowy Wes Anderson) na Instagramie są robione właściwie na całym świecie. Łączy je jedno - nienaganna symetria, nostalgiczny charakter, często też pastelowe barwy i klimaty vintage.
Konto powstało trzy lata temu, gdy Wally Koval, wielki fan Andersona, zdał sobie sprawę, że miejsc jak z filmów nie brakuje i w jego otoczeniu. Początkowo zdjęcia robił lub wyszukiwał on i jego żona Amanda, ale z czasem coraz więcej osób zaczęło przesyłać mu własne kadry.
W trzy lata konto Accidentally Wes Anderson zgromadziło ponad milion 300 tysięcy obserwujących z całego świata, a Koval wydał album fotograficzny z 200 najlepszymi zdjęciami, podzielonymi na regiony, w których zostały zrobione (a znajdziemy w nim i Alaskę i Koreę Północną).
"Anderson wykreował charakterystyczne miejsca, perfekcyjnie wystylizowane. Z pozoru są nie z tego świata, ale z drugiej strony mogą istnieć w każdym miejscu i czasie" - tłumaczył w jednym z wywiadów.
I rzeczywiście coś w tym jest. Na profilu pojawiają się wnętrza i budynki zarówno z lat 30. jak i 50., 60. czy współczesne, fotografowane na całym świecie. Chodzi tu głównie o klimat nostalgicznej pocztówki.
W profilu Accidentally Wes Anderson tak naprawdę pierwsze skrzypce gra nie reżyser, raczej charakterystyczne spojrzenie na architekturę, design i kompozycję.