
TVP Info pokazało materiał, w którym jak na dłoni widać łamanie brytyjskiego prawa na czas pandemii. Zarówno korespondent polskiej telewizji, jak i jego rozmówca - major Wojsk Obrony Terytorialnej, mogliby za to dostać wysoki mandat. Co zrobili, a raczej: czego nie zrobili?
REKLAMA
Materiał powstał w Dover, gdzie utknęły tysiące kierowców ciężarówek m.in. z naszego kraju. Polski rząd postanowił się w końcu zająć swoimi obywateli i wysłał im pomoc. Z majorem WOT Norbertem Garbaczem rozmawiał na miejscu korespondent TVP Dariusz Bohatkiewicz. Obaj nie mieli maseczek i nie zachowywali dystansu, co nie tylko w brytyjskich mediach jest niedopuszczalne.
"Gazeta Wyborcza" zauważa, że na Wyspach dziennikarze mogą sami decydować, co jest niezbędne do wykonywania przez nich pracy we właściwy sposób. Jednak są pewne surowe nakazy.
"Nie są jednak zwolnieni z obowiązku zachowania dystansu społecznego, czyli utrzymywania odległości dwóch metrów podczas kontaktów z innymi ludźmi i noszenia maseczek tam, gdzie zachowanie tej odległości nie jest możliwe. W brytyjskich mediach utarł się już standard umieszczania mikrofonu na długim statywie, reporterzy występują też w maseczkach podczas rozmów z innymi ludźmi" – czytamy w artykule.
Dziennikarz "Wyborczej" Stanisław Skarżyński uważa, że skoro Bohatkiewicz i major Garbacz nie mieszkają razem, to takie postępowanie jest zagrożone mandatem w wysokości 200 funtów. Ograniczenia epidemiologiczne na Wyspach są traktowane bardzo poważnie.
Czytaj też: Polscy medycy pojechali do Wielkiej Brytanii. Robią testy kierowcom czekającym na granicy
źródło: "Gazeta Wyborcza"
