Po sobotnim zwycięstwie, w niedzielę Kamil Stoch zajął odległą 17. pozycję w drugim konkursie w Titisee-Neustadt. Rozczarowujące miejsce przyjął jednak z uśmiechem na twarzy. Reporterowi TVP Sport wytłumaczył, że słabszy dzień był efektem zmęczenia.
Rozczarowujący był zwłaszcza pierwszy skok, w którym Kamil Stoch osiągnął zaledwie 123,5 m. Owszem, polski skoczek nie miał szczęścia do warunków, ale już od momentu wyjścia z progu było widać, że niezależnie od wiatru, jest to po prostu nieudana próba. Stoch doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
– To był zdecydowanie mój błąd. Odbijać się z powietrza... nie tędy droga. Totalnie spóźniony błąd, zresztą drugi też, choć tu włożyłem więcej energii witalnej. Postarałem się, żeby był na dobrym poziomie – wyjaśnił skoczek.
Ocenił, że przyczyną słabszego występu był brak energii. – Nogi chciały jeszcze robić, głowa powiedziała, że ma wolne. Nie było między nimi połączenia, no i tyle – stwierdził z uśmiechem na ustach Stoch.
Później uspokoił kibiców, których mogła zmartwić jego odległa pozycja. – Oczywiście, że to efekt zmęczenia. To były dwa długie, intensywne tygodnie. Chcemy wrócić do domu, zregenerować się, wyciszyć. Mimo że dało mi się to mocno we znaki, był to niesamowity czas, bo wspiąłem się na wyżyny. Tych parę dni bez zawodów sprawi, że w Zakopanem będzie OK – zapewnił lider kadry Michala Doležala.
W niedzielę po kilku konkursach bez zwycięstwa na najwyższy stopień podium wrócił Halvor Egner Granerud. Drugie miejsce zajął Daniel Andre Tande, trzecie – Stefan Kraft. Najlepszy z Polaków, Dawid Kubacki, był szósty. W następny weekend Puchar Świata zawita do Zakopanego.