"Nie dla trofeów. Nie dla pieniędzy. Nie dla chwały. Dziękuję Tato" – podkreślił Robert Lewandowski. Polski piłkarz napisał specjalny felieton do prestiżowego magazynu sportowego "The Players Tribune". Podzielił się wzruszającymi wspomnieniami z dzieciństwa i ścieżki, którą przebył, aby dostać się na sam szczyt.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Rok 2020 był bezapelacyjnie czasem wielkich sukcesów Roberta Lewandowskiego. Polak otrzymał tytuł najlepszego piłkarza roku w wielu prestiżowych plebiscytach m.in. takich jak FIFA, Globe Soccer Awards, a niedawno został ogłoszony Sportowcem Roku w 86. Plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Właśnie wtedy reprezentant Polski wygłosił wzruszającą mowę, w której wspominał swojego zmarłego ojca.
Pomimo tego, że "Lewy" jest dość aktywny w mediach społecznościowych i chętnie udostępnia chociażby rodzinne zdjęcia, to nie zwykł samoistnie dzielić się obszernymi wpisami ze swoimi przemyśleniami. Tym razem zaskoczył, ponieważ jego artykuł ukazał się w prestiżowym magazynie "The Players Tribune".
Lewandowski w "The Players Tribune": W Polsce mamy kompleks niższości
"Kilka dni temu obudziłem się w łóżku, odwróciłem się i zobaczyłem coś dziwnego leżącego obok mnie na poduszce. Potem złapałem to coś i pomyślałem: Wow… To nie był sen. To było PRAWDZIWE. Nazwali cię najlepszym piłkarzem na świecie. A trofeum zabrałeś ze sobą do łóżka!" – napisał Lewandowski.
Wytłumaczył zagranicznym fanom, z czego wynika zakorzeniona w nim od małego niewiara we własne możliwości:
"Kiedy otrzymałem trofeum, nie mogłem w to uwierzyć. Wiem, że ludzie myślą, że to banał, ale moje życie naprawdę zaczęło migać mi przed oczami. Widziałem swoje pierwsze kroki z piłką, pierwsze mecze na błotnistych boiskach i wszystkich ludzi, którzy pomogli mi dojść do tego punktu" – wspomina Robert.
"Lewy" wspomina ojca w intymnym felietonie
Lewandowski zwierza się z najbardziej intymnego przemyślenia, które uderzyło go po wygranych. Porównuje to do filmu, który odtworzył się samoistnie w jego głowie, zabierając go w podróż do samego początku, kiedy był jeszcze nieopierzonym chłopcem.
Piłkarz zaznaczył, jak istotną rolę gra dla niego wsparcie wsparcie najbliższych i podsumował, że "nigdy nie zdobywa się tytułów w pojedynkę". Na koniec wspomniał swojego tatę:
"Nigdy nie doczekał, aż zostanę zawodowym piłkarzem, chociaż chciałbym myśleć, że teraz ogląda wszystkie moje mecze z wyższej pozycji - z najlepszego miejsca w domu. To on położył mi piłkę u stóp i nigdy nie pozwolił mi zapomnieć, dlaczego grałem w piłkę nożną. Nie dla trofeów. Nie dla pieniędzy. Nie dla chwały. Gramy, bo to kochamy. Dziękuję tato" – podsumował.
Pozwólcie, że wyjaśnię coś o Polakach, a wtedy może zrozumiecie. Wiedziałem, że mogę wygrać nagrodę. Może nawet na to zasłużyłem. Ale w Polsce mamy ten kompleks niższości. Nigdy nikogo nie nazwano najlepszym graczem na świecie. Kiedy jesteś dzieckiem, nie masz supergwiazd do naśladowania. Mamy więc poczucie, że nikt nigdy nie jest wystarczająco dobry - że nikt z nas nigdy nie osiągnie szczytu.