Trzech synów Jadwigi Emilewicz pojechało na zgrupowanie narciarskie bez uprawniających do tego licencji. Te pojawiły się dopiero, gdy zapytanie w tej sprawie złożyło TVN24. Była wicepremier zapewnia jednak, że nie doszło do złamania obostrzeń.
Synowie Jadwigi Emilewicz od 2 stycznia pojawiali się na treningach zakopiańskiej szkółki narciarskiej w miejscowości Suche pod Poroninem. Na miejsce dowiozła ich osobiście była wicepremier wraz z mężem. Trójka synów Emilewicz jest na liście zawodników szkółki, podobnie zresztą jak sama polityk PiS.
To jednak nie wystarczy do legalnej jazdy. Dziennikarz TVN24 został poinformowany, że aby zapisać się do szkółki, wymagane jest posiadanie licencji PZN. Zgodnie z rządowym rozporządzeniem z 21 grudnia 2020 roku, z obiektów sportowych korzystać mogą obecnie wyłącznie zawodowi sportowcy.
Dostęp do stoków mają więc tylko osoby mające licencję PZN. To, czy ktoś ją posiada, można w łatwy sposób sprawdzić na stronie związku. Jak informuje TVN24, w momencie, gdy rodzina byłej wicepremier jeździła już w Suchem, żaden z jej członków nie miał licencji. Te pojawiły się dopiero po tym, jak dziennikarze zwrócili się do Emilewicz z zapytaniem w tej sprawie, 7 stycznia.
Emilewicz: nie lekceważę rozporządzeń
Była członkini Rady Ministrów przekazała TVN24, że jej synowie od wielu lat trenują narciarstwo i z sukcesami startują w zawodach, a na zgrupowaniu stawili się, ponieważ zostali na nie powołani.
Ona sama miała z kolei nie korzystać ze stoku, a jedynie poruszać się na skiturach w czasie treningów synów. "Wczoraj podchodziłam w Suchem na drugim, nie działającym stoku. Dziś rano – przed komisją zdrowia – też udało mi się podejść dwa razy. Nie wyjeżdżałam na wyciągu, nie jeździłam na slalomie" – wyjaśniła polityk.
Nie wie, kto wpisał ją na listę ćwiczących w szkółce. Utrzymuje, że w żaden sposób nie złamała rządowych restrykcji. Właściciel szkółki potwierdza, że sama Emilewicz nie jeździła na nartach.
"Wszyscy ponosimy koszty działań mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się koronawirusa. Uważam, że decyzje rządu są słuszne i w pełni się im podporządkowuję. Żadnym swoim działaniem nie lekceważę apeli rządu, ani tym bardziej rządowych rozporządzeń" – podkreśliła była wiceszefowa rządu.