Zgodnie z rozporządzeniem rządu, od 28 grudnia do 17 stycznia stoki, trasy i wyciągi narciarskie są zamknięte. Jak się okazuje, nie wszystkich jednak to rozporządzenie obowiązuje. Na stoku w miejscowości pod Poroninem zauważono szusujących synów byłej minister rozwoju, Jadwigi Emilewicz. Co o nich wiadomo?
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Synowie posłanki Emilewicz jeździli na nartach, pomimo rządowego zakazu.
Emilewicz tłumaczy, że jej synowie trenują narciarstwo i ich nazwiska powinny być w elektronicznym systemie PZN.
To nie pierwszy raz, kiedy rodzina Emilewicz budzi zainteresowanie. W styczniu 2019 roku mąż byłej wicepremier "pożyczył" rządową limuzynę.
Obecnie stoki są całkowicie wyłączone z użytku dla zwykłych narciarzy. Na nartach mogą jeździć wyłącznie osoby posiadające aktywne licencje sportowe, które nadaje się w systemie elektronicznym PZN. Synowie posłanki z Poznania pojawili się jednak na tej liście dopiero dwa dni po tym, jak zostali zauważeni na stoku w Suchem pod Poroninem.
Dzieci Emilewicz były zapisane tylko na liście lokalnej szkółki narciarskiej, która prowadzi działalność w Suchem. Ręcznie dopisana była na niej również sama Emilewicz.
Przewodniczący komisji licencyjnej PZN potwierdził, że bez złożenia kompletnego wniosku nie ma możliwości, by nazwisko znalazło się w systemie.
Zdaniem Jadwigi Emilewicz do żadnego przekroczenia prawa nie doszło. Posłanka argumentowała, że jej synowie powinni być na liście PZN. – Synowie od lat trenują narciarstwo, od lat startują też w Młodzieżowym Pucharze Polski. Środkowy syn dwa lata temu zdobył w swojej kategorii wiekowej - Narciarski Puchar Mazowsza, najstarszy startował w Młodzieżowym Pucharze Polski – odpowiedziała dziennikarzom na zarzuty.
Jadwiga Emilewicz ma trzech synów. Jak można przeczytać na jej oficjalnej stronie, rodzina jest dla niej bardzo ważna. "Zaangażowanie publiczne to jedno. Moją przygodą i wielką namiętnością jest rodzina. Razem z mężem Marcinem wychowujemy trzech fantastycznych synów. Iwo, Ignacy i Benek przypominają o tym, co najważniejsze" – napisała polityczka.
Przypomnijmy, że nie to pierwszy raz, kiedy rodzina Emilewicz jest w centrum zainteresowania mediów. W styczniu 2019 mąż ówczesnej minister przedsiębiorczości i technologii odwoził rządową limuzyną dzieci do szkoły. Posłanka z Poznania próbowała wytłumaczyć się z zaistniałej sytuacji, jednak fakt, że samochodu rządowego nie można oddawać osobom trzecim do prowadzenia, był nie do podważenia.
W zeszłym roku "Newsweek" ujawnił, że "nieznany politolog", który trafił do funduszu PZU z dziesiątkami milionów złotych i dostał intratną posadę w Orlenie, to właśnie mąż posłanki Emilewicz. Była wicepremier odpowiedziała na zarzuty i broniła męża, że nie dostał pracy ze względu na znajomości, a swoje kwalifikacje.
Od marca 2013 roku Marcin Emilewicz pracował w grupie Azoty, początkowo na stanowisku doradcy ds. europejskich, a następnie specjalisty w departamencie strategii i rozwoju. Posłanka z Poznania twierdziła, że jego odejście spółki związane było z jej przejściem pod nadzór Ministerstwa Rozwoju. Ponieważ Jadwiga Emilewicz była już wtedy wiceministrem rozwoju, małżonkowie chcieli uniknąć zarzutu o konflikt interesów.
Od marca 2017 do maja 2018 mąż Emilewicz działał w komitecie selekcyjnym funduszu Witelo w Grupie PZU. Co ciekawe, o powstaniu tego funduszu poinformował ówczesny wicepremier Jarosław Gowin, partyjny szef posłanki z Poznania.
Z kolei w grudniu 2017 roku Marcin Emilewicz dostał zatrudnienie na stanowisku eksperta w biurze zarządzania ryzykiem regulacyjnym w PKN Orlen. Jego żony była już wtedy podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju.