Dokładnie dwa lata temu, 13 stycznia 2019 roku na Targu Węglowym w Gdańsku, doszło do zamachu na Pawła Adamowicza. Napastnik wtargnął na scenę podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i trzykrotnie ranił polityka nożem. Prezydent Gdańska zmarł dzień później w szpitalu.
13 stycznia 2021 roku mija druga rocznica zamachu na Pawła Adamowicza.
Prezydent Gdańska został zaatakowany nożem przez Stefana W., podczas finału WOŚP.
Do dzisiaj Stefan W. nie usłyszał aktu oskarżenia. Śledztwo przeciąga się, a wątpliwości w sprawie narastają.
Wszystko działo się o godz. 20:00, kiedy odliczano czas do tradycyjnego momentu zbiórki w ramach WOŚP – "Światełka do nieba". To wtedy znajdujący się na scenie Stefan W. podbiegł do Pawła Adamowicza i pchnął go trzykrotnie nożem. Prezydent Gdańska chwilę po ataku był jeszcze świadomy. Tak wynika m.in. z nagrania, które w pierwszą rocznicę zamachu opublikowała stacja TVN24.
Napastnik nie został obezwładniony od razu. Po ataku chodził swobodnie po scenie, aż w końcu przejął jeden z mikrofonów i powiedział publicznie: "Halo! Halo! Nazywam się Stefan W. (...) Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz". Już wtedy stało się jasne, że motywy ataku były polityczne.
Stefan W. po swoim wystąpieniu został obezwładniony przez pracownika technicznego, a następnie przekazany ochroniarzom zabezpieczającym imprezę, którzy z kolei oddali go w ręce policji.
Paweł Adamowicz trafił do szpitala, gdzie przeszedł m.in. trwającą pięć godzin operację ratującą życie. 14 stycznia po południu lekarze poinformowali o śmierci prezydenta Gdańska.
Śledztwo ws. śmierci Pawła Adamowicza
Dodajmy, że dwa lata po zamachu Stefan W. nadal nie usłyszał aktu oskarżenia. Śledztwo przeciąga się, a śledczy próbują ustalić, czy napastnik w momencie ataku był poczytalny. Wątpliwości, co do przebiegu postępowania wyraził niedawno w rozmowie z "Faktem" Piotr Adamowicz, brat zamordowanego polityka.
Jak zauważył, "materiał ze śledztwa jest przygnębiający, a momentami nawet porażający". Dopytywany o to, co jest tak porażającego w tych aktach odparł, że chodzi o profil mordercy.
– Jego jednoznaczne preferencje polityczne, jednoznaczne wzorce osobowościowe, jednoznaczne deklaracje, na kogo głosuje i głosował, jednoznaczne oceny sytuacji politycznej w Polsce, łącznie z odwoływaniem się do tzw. wykreowanego przez prawicowych dziennikarzy i hejterów pojęcia "mała Sycylia" – wyjaśnił Piotr Adamowicz.