Nie ma praworządności i demokracji bez prawdy i odpowiedzialności. Czekamy na fakty. Czekamy na proces. Czekamy na ukaranie winnych. To jest interes państwa polskiego! – mówiła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz podczas obchodów 2. rocznicy zamachu na Pawła Adamowicza.
W stanowczym tonie następczyni Pawła Adamowicza mówiła, iż ustalenie prawdy o zamachu sprzed dwóch lat to obwiązek "każdego szanującego się państwa". Jednocześnie Aleksandra Dulkiewicz wezwała gdańszczan i wszystkich Polaków do solidarności oraz kontynuowania "dobrego dzieła" jej zamordowanego poprzednika.
– Prezydent Adamowicz marzył o Gdańsku, który jest otwarty i szczodry, w którym jest miejsce dla każdego i każdy ma swoje miejsce. Dziś – stojąc tu, w miejscu, gdzie dwa lata temu wypowiedział swoje ostatnie słowa – brzmią one szczególnie mocno na nowo – mówiła Dulkiewicz.
– Solidarność, wolność, praworządność, demokracja, prawa człowieka, tolerancja, uśmiech i życzliwość, miłość do Polski i miłość do Gdańska. To były twoje dewizy, prezydencie, Pawle – podkreśliła.
2. rocznica zamachu na Pawła Adamowicza
Jak przypominał w naTemat.pl Łukasz Grzegorczyk, do zamachu na Pawła Adamowicza doszło 13 stycznia 2019 roku na Targu Węglowym w Gdańsku. Wszystko działo się o godz. 20:00, kiedy odliczano czas do tradycyjnego momentu zbiórki w ramach WOŚP – "Światełka do nieba".
To wtedy znajdujący się na scenie Stefan W. podbiegł do Pawła Adamowicza i pchnął go trzykrotnie nożem. Prezydent Gdańska chwilę po ataku był jeszcze świadomy, ale nagle jego stan się pogorszył. Polityk zmarł dzień później w szpitalu.
Napastnik nie został obezwładniony od razu. Po ataku chodził swobodnie po scenie, aż w końcu przejął jeden z mikrofonów i powiedział publicznie: "Halo! Halo! Nazywam się Stefan W. (...) Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz". Już wtedy stało się jasne, że motywy ataku były polityczne.
Choć minęły już dwa lata od zamachu, Stefan W. nadal nie usłyszał aktu oskarżenia. Śledztwo wciąż się przeciąga. Jak twierdzą śledczy, jest to spowodowane trudnościami w ustaleniu, czy napastnik w momencie ataku był poczytalny.