
Aleksiej Nawalny spędzi w areszcie co najmniej miesiąc. Zdecydował o tym sąd, którego posiedzenie odbyło się... na komisariacie policji pod Moskwą. Nawalny został tam przewieziony zaraz po zatrzymaniu. Rosyjski opozycja twierdzi, że dochodzi do jawnego łamania prawa.
REKLAMA
Opozycjonista Aleksiej Nawalny, który od kilku miesięcy przebywał w Niemczech, wylądował w niedzielę 17 stycznia na lotnisku w Moskwie. Jednak po powrocie do Rosji został zatrzymany podczas kontroli paszportowej.
Choć rosyjskie władze ostrzegały przed tym lidera opozycji, ten podkreślał, że nie boi się wracać do ojczyzny. Na pokładzie samolotu linii Pobieda, którym podróżował, mówił dziennikarzom, że czuje się "obywatelem Rosji, który ma pełne prawo, by powrócić do domu".
Rzeczniczka założonej przez Aleksieja Nawalnego Fundacji ds. Walki z Korupcją Kira Jarmysz przekazała, że policja potwierdziła informację o przewiezieniu opozycjonisty na komisariat w Chimkach. W nocy funkcjonariusze nie wpuścili tam adwokatów zatrzymanego. Mieli jednak poinformować, że zostaną oni dopuszczeni do Nawalnego w poniedziałek rano.
Tymczasem w poniedziałek do sieci trafiło nagranie z komisariatu. Na "nietypowym" posiedzeniu sądu rozpatrywana była tam kwestia umieszczenia Nawelnego w areszcie na wniosek naczelnika policji. – Dlaczego posiedzenie sądu odbywa się na policji? – dziwił się opozycjonista. Przesłuchanie nazwał "najwyższym stopniem bezprawia", a Władimira Putina "tchórzem".
Sąd zdecydował, że Nawalny pozostanie w areszcie miesiąc. Zatrzymanie zostało nakazane przez moskiewską służbę więzienną w związku z domniemanym naruszeniem zawieszonej kary pozbawienia wolności w sprawie o malwersację. Nawalny twierdzi, że dowody zostały sfabrykowane.
Czytaj też: Aleksiej Nawalny jednak został otruty. Lekarze wykryli ślady toksyn w ciele wroga Putina
źródło: Reuters
