
Przyznam się szczerze – uwielbiam Facebooka Zdzisława Kręciny. Jest śmieszny i błyskotliwy. Każdy wpis lajkuje co dziesiąty z 20 tysięcy fanów. – Fajnie byłoby pogadać z gościem, który go prowadzi – pomyślałem. Udało się. Nie wiem kim jest mój rozmówca. Myślę, że może być dziennikarzem albo pracować w reklamie. Kto wie, być może nawet się znamy. To by dopiero było.
Teraz to jakieś 10% osób. Ludzie przekonani, że to Pan Zdzisław siedzi przed laptopem/ipadem/smartfonem i wrzuca komentarze, fotki z imprez itp. Na początku było to ok 80%. Fanpejdż ewoluuje.
Najpierw Czarnecki, teraz Lato... Nawet ja nie podejrzewałem, że jestem, tak mocny psychicznie, kolejni "pretendenci" na samą myśl rywalizacji z legendarnym działaczem odpadają w panice bez choćby cienia walki. Dlatego też kontratakuję, ogłaszam hasło wyborcze mojej kampanii : "ONI JUŻ BYLI".
Fanpejdż służy wyśmianiu?
Fanpejdż nie służy niczemu. A już na pewno nie temu, by człowieka wyśmiewać.
On powstał na długo przed tą aferą. Od początku był dobrą zabawą dla grupki przyjaciół. Potem znajomych przyjaciół, itd. Sam Pan Zdzisław sprawiał, że liczba fanów rosła. Zaśnięcie w samolocie, wywiady w TVN24 - to wszystko przyczyniało się do wzrostu liczby fanów. Afera taśmowa też spowodowała skok w statystykach odwiedzin, podobnie jak omawianie fenomenu fanpejdża na różnych portalach.
Nigdy nie przypuszczałem, ze na bezrobociu będzie, aż tak ciężko. Fakt, dostaje tą "jałmużne' ze związku, ale sami powiedźcie, czy 37,5 tys. zł przy dzisiejszych cenach benzyny to dużo? Już nawet nie chce wspominać, że w zeszłym miesiącu musiałem w osiedlowym sklepie brać na zeszyt... Fakt, byłem na budżetowych wakacjach na Mauritiusie w jakimś podrzędnym 5.5 gwiazdkowym Hiltonie, ale żeby nie można jak człowiek wynająć całęgo piętra tylko trzeba było w 100 metrowej "klitce" mieszkać przez 3 tygodnie to już urąga człowieczeństwu! Do czasu zostania prezesem PZPN proszę o rady, jak żyć z głodowej pensji?
Brakuje ci w sieci takich miejsc, jak twoje? Mam na myśli to, że mało jest projektów, gdzie w inteligentny sposób naśmiewamy się z ludzi sportu. Dominuje sztampa.
Myślę, że w polskim internecie nie brakuje niczego. Przecież nas jest dużo. Narzekać na brak czegoś to mogą np. Albańczycy z Kosowa. Z drugiej strony jesteśmy samowystarczalni, co sprawia, że też trochę zaściankowi. Trendy docierają do nas z lekkim opóźnieniem. Spójrz na Facebooka. Swój boom przeżywa w Polsce od całkiem niedawna.
