Mąż szefowej klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w Świdnicy miał zaszczepić się na covid-19 poza kolejką w szpitalu, w którym pracuje jego żona – ustaliła "Gazeta Wyborcza". Oboje unikają odpowiedzi na pytanie, jak było naprawdę.
Fotograf Dariusz Nowaczyński, prywatnie mąż Luizy Nowaczyńskiej, szefowej klubu radnych PiS w świdnickiej radzie miasta, miał publicznie chwalić się, że został już zaszczepiony na covid-19. "Wyborcza" dowiedziała się o tym z kilku niezależnych źródeł.
Do szczepienia Nowaczyńskiego miało dojść w świdnickim szpitalu Latawiec. Jego żona jest tam koordynatorką programu szczepień, pracuje jako pielęgniarka. Z kolei córka ma odpowiadać za ewidencję szczepień.
– Według mojej wiedzy żaden członek rodziny pracowników szpitala nie został zaszczepiony. W tej chwili trwa szczepienie personelu z zewnętrznych podmiotów leczniczych – powiedział "Wyborczej" dyrektor szpitala Grzegorz Kloc.
Dziennik skontaktował się także z Nowaczyńskim, ale ten nie chciał odpowiedzieć na pytanie o szczepienie i polecił skontaktować się z żoną. Portalowi swidnica24.pl powiedział jednak, że do szczepień został zgłoszony przez zewnętrzny podmiot medyczny z Wałbrzycha.
Luiza Nowaczyńska wysłała "Wyborczej" e-maila, w którym nie odpowiedziała na pytanie, czy jej mąż został zaszczepiony przeciw koronawirusowi.
"W SP ZOZ w Świdnicy wszystkie zaszczepione osoby były zgłoszone przez podmioty uprawnione do zgłoszenia osób z grupy '0' i tylko takie osoby szczepiliśmy. Na dzień dzisiejszy nie utylizowaliśmy ani jednej dawki szczepionki, przy zaszczepionych ponad 1 600 osobach" – odpowiedziała dziennikarzom.
Przypomnijmy, że o szczepieniach na covid-19 poza kolejką stało się głośno już na początku masowej akcji "szczepionkowej" w Polsce. Zaczęło się od słynnych już szczepień kilkunastu osób publicznych na WUM. Później docierały kolejne sygnały m.in. o zaszczepionych poza grupą "0" politykach.