Netflix ogłosił wczoraj obsadę serialu "Sandman" na podstawie komiksu Neila Gaimana. W jedną z głównych postaci ma wcielić się znana z "Gry o Tron" Gwendoline Christie, co rozczarowało niektórych fanów serii. Część z nich liczyła, że rola Lucyfera przypadnie znanemu Tomowi Ellisowi. Jeszcze innym przeszkadza, że w rolę upadłego anioła wcieli się...kobieta.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
"Sandman" to epicka seria komiksów Neila Gaimana, która rozwija swoją własną niepowtarzalną mitologię. Pierwsze tomy były utrzymane w konwencji horroru, natomiast kolejne mają charakter opowieści fantasy z elementami klasycznych i współczesnych mitologii.
Materiał ten jest uważany za bardzo trudny do zekranizowania, jednak Netflix już jakiś czas temu ogłosił, że postanawia podjąć się tego zadania. Wczoraj na polskim fanpage'u platformy streamingowej pojawiła się informacja o obsadzie planowej ekranizacji, która wzbudziła kontrowersje wśród fanów komiksu.
Chodzi o wybór do roli Lucyfera Gwendoline Christie, aktorki znanej z serialu "Gra o Tron". Wielu liczyło na to, że w tę rolę wcieli się Tom Ellis.
"A czemu Tom Elis nie będzie Lucyferem? Przecież z tego komiksu ta postać pochodzi..." – pyta zawiedziona fanka w komentarzach pod wpisem Netflixa.
"Bez Toma Ellisa postać Lucyfera nie istnieje" – komentuje ktoś inny.
Jeszcze innym nie podoba się to, że rolę upadłego anioła ma zagrać kobieta. "Tylko w Netflixie ładuje się w role męskie żeńską. Dobrze ze Skłodowskiej facet nie zagrał" – narzeka jeden z obserwujących.
"Czemu Lucyfer jest kobietą?" – pyta kolejny.
Nie pomagają tłumaczenia, że komiksowy Lucyfer był postacią androgyniczną, ani że Gwendoline wybrał sam Gaiman, który zresztą jest producentem wykonawczym i współautorem serialu.
Nie wszyscy jednak żalą się na wybór Christie na Lucyfera. Niektórzy podchodzą do niego z dużym entuzjazmem.
"Gwendoline jako Lucyfer. Jeśli byłoby to utrzymane w takiej stylistyce jak Tilda Swinton w roli anioła z "Constatntine", to byłby sztosss!" – napisał zachwycony fan.
"Aaah GWENDOLINE JAKO LUCYFER. Cudownie" – skomentowała inna.
To nie pierwszy raz, kiedy decyzje obsadowe Netflixa okazały się dla widzów kontrowersyjne. Na początku tygodnia niektórzy fani "Wiedźmina" wściekli się, że w prequelu serialu elfkę zagra czarnoskóra aktorka, Jodie Turner-Smith.