Reklama.
Profesor Karol Modzelewski, historyk i wieloletni wiceprezes PAN w ostrych słowach ocenia naukę. Na szczęście nie tylko tę polską. – Uznanie liczby cytowań za miarę jakości to katastrofa współczesnej nauki. Wypada w niej dobrze to, co jest bardziej okrzyczane, a nie najlepsze – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Ubieganie się o granty to sztuka pisania podań. To zupełnie co innego niż twórczość naukowa. Pisanie podań wymaga sprawności w podobaniu się urzędom, do których się te podania pisze. Powinniśmy oceniać uczonych wg twórczości naukowej, a nie umiejętności pisania podań. (…) To jest robota dla administracji uczelnianej, a nie dla adiunkta, który ma na głowie napisanie habilitacji. CZYTAJ WIĘCEJ
Uznanie liczby cytowań za miarę jakości to katastrofa współczesnej nauki. Wypada w niej dobrze raczej to, co jest bardziej okrzyczane niż najlepsze. Czasami najbardziej okrzyczane są rzeczy najgorsze. Tak było ze sławnym esejem Francisca Fukuyamy o końcu historii sprzed 20 lat. Każdy szanujący się uczony w tej materii (…) uważał, że jest jego obowiązkiem napisać, że to bzdura. CZYTAJ WIĘCEJ