Piotr Kraśko w weekend zrobił to, do czego już przyzwyczaił widzów "Faktów po Faktach": zadawał konkretne pytania. Wiadomo, że na wizji dociska polityków PiS jak mało kto. Kiedy przemaglował szefa PO Borysa Budkę, niektórzy zaczęli go krytykować. I wylał się absurdalny hejt.
Piotr Kraśko jest krytykowany przez część widzów za wywiad z Borysem Budką w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Niektórzy zarzucają dziennikarzowi, że uwierzył w hasło PiS o "Polsce w ruinie" za rządów PO-PSL.
Kraśko de facto przemaglował Budkę tak samo, jak polityków Zjednoczonej Prawicy, których regularnie dociska trudnymi pytaniami.
Kiedy włączyłem sobotnie "Fakty po Faktach" od razu wiedziałem, że Borys Budka nie będzie miał łatwo. Mam wrażenie, że odkąd Piotr Kraśko przepytuje polityków w TVN24 trzyma się zasady: grubo albo wcale. Oczywiście w pozytywnym kontekście. Już nie raz internauci wskazywali, że Kraśko jak walec rozjechał któregoś z przedstawicieli PiS.
Po wywiadzie z liderem PO, Kraśko zbiera jednak baty od części widzów. Dlaczego? Bo ośmielił się zadać swojemu gościowi trudne pytania. Naprawdę nie wiem, czego niektórzy oczekiwali po tej rozmowie. Może tego, że Kraśko odda głos Budce, by ten odczytał swoje postulaty.
Zarzutów do Kraśki jest co najmniej kilka. Jeden z najciekawszych to ten, że sam "uwierzył w propagandę PiS o 'Polsce w ruinie' za rządów PO-PSL".
Zadaniem dziennikarza jest pytać, a Kraśko dał Budce szansę, by wytłumaczył Polakom, po co w ogóle powstaje jakaś nowa koalicja. I jakie były podstawy do wcielenia tego pomysłu w życie. Na przykład zapytał swojego rozmówcę, dlaczego nie porozmawiał z liderami innych partii opozycyjnych przed przedstawieniem założeń PO publicznie.
Kraśko dociskał Budkę i nawiązywał do programu PO sprzed lat, co niektórzy odebrali jako atak na polityka. Tyle że rozmowa dziennikarza z politykiem, to nie jest partyjna konwencja czy briefing prasowy, na którym poseł może na okrągło opowiadać o swoich postulatach.
Moment krytyczny w tej rozmowie, gdzie wygrało dociekliwe dziennikarstwo, to wątek o ochronie zdrowia w Polsce. Budka uznał, że przeznaczenie 6 proc. PKB na ten cel jest bardzo proste. Kraśko zapytał więc, dlaczego PO nie zrobiła tego, kiedy była przy władzy. A jego gość odparł, by zostawić PO, ponieważ teraz... rządzi PiS.
Kraśce przy okazji udało się obnażyć tu coś, czego politycy – niezależnie od przekonań – głośno nie powiedzą. Ochrona zdrowia w Polsce to gorący ziemniak, przerzucany z kadencji na kadencję. Kiedy dziennikarz usłyszał, że jego rozmówca ucieka od odpowiedzi, to zareagował, by usłyszeć od niego konkret. Jeśli nie przyparłby Budki do muru, widzowie zostaliby z ogólnikami, że Koalicja 276 zagwarantuje "stabilne i bezpieczne państwo".
Niektórzy hejtują Kraśkę jeszcze za to, że w sobotnim wywiadzie promował Szymona Hołownię. O byłym prowadzącym program "Mam Talent!" wspomniał tylko raz, w kontekście doświadczenia politycznego. Trudno nazwać to promowaniem kogokolwiek, ale w internecie rozgorzała na ten temat burzliwa dyskusja.
Dzięki temu, że Kraśko do ostatniej minuty nie odpuścił Budce, wiemy na przykład, jaki jest stosunek lidera PO do prawa aborcyjnego. W tej kwestii dopiero mają się wypowiedzieć posłanki opozycji, jednak Budka wyraźnie dał do zrozumienia, że on sam dałby kobiecie wybór, ale nie jest za "nieskrępowaną aborcją na życzenie".
Mam wrażenie, że część krytyków Kraśki chyba zapomniała, jak prowadził wcześniejsze wywiady. I chyba oczekiwała, że Budkę potraktuje ulgowo, albo że nie będzie mu przerywał i wtrącał niewygodnych pytań.
Prawicowy portal wPolityce odnotował, że Budka miał "ciężką przeprawę" w TVN. Ten nagłówek potwierdza, że Kraśko po prostu zrobił to, co do niego należało. Nie mam zamiaru nikogo bronić na siłę, ale porównajcie sobie ten wywiad z czapkowaniem politykom PiS w programach TVP, które w zasadzie już stały się w Polsce memem. I wtedy sami powiedzcie, czy Kraśko słusznie zebrał po głowie.