Jak podaje "Gazeta Wyborcza", kontrolerzy z sanepidu weszli w poniedziałek do hotelu "Malinowy Zdrój" w Solcu Zdroju. To stamtąd ewakuowana została w sobotę Krystyna Pawłowicz. Dyrektor powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Busku-Zdroju zdradził powód wizyty w placówce.
Krzysztof Socha ze stacji sanitarno-epidemiologicznej w Busku-Zdroju oznajmił, że sanepip prowadzi w hotelu "Malinowy Zdrój" kontrolę "w związku z doniesieniami medialnymi i tym, że są tam goście".
– Sprawdzamy, na jakich zasadach odbywa się ich obecność w związku z rozporządzeniem Rady Ministrów dotyczącym ograniczeń, zakazów i nakazów – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dyrektor buskiego sanepidu podkreślił, że "Malinowe Hotele" zarejestrowano u wojewody świętokrzyskiego jako "podmiot leczniczy". – Pewna działalność lecznicza może się tam odbywać, również w trakcie epidemii. W hotelach takich mogą przebywać określone grupy osób. Musimy to jednak sprawdzić i wtedy wyciągać wnioski – dodał.
Przez całą niedzielę internet huczał o sprawie Krystyny Pawłowicz. Przypomnijmy. W hotelu "Malinowy Zdrój" w Solcu-Zdroju (woj. świętokrzyskie), w którym przebywała sędzia Trybunału Konstytucyjnego, w sobotę doszło do pożaru i według doniesień mediów, w tym TVP3 Kielce, z hotelu ewakuowano ok. 100 osób.
"Mocno podkreślam, że przebywam w hotelu Malinowy Zdrój na pobycie leczniczym. Jestem tutaj gościem i korzystam z tego miejsca z zachowaniem wszelkich rygorów sanitarnych. Nawet nie wiem, ilu jest tutaj gości, ponieważ nie jest ich jeszcze zbyt wielu" – broniła się Pawłowicz, kiedy sprawa jej pobytu w hotelu wyszła na jaw.