
Społeczeństwo żąda krwi
Lech Kaczyński był wówczas tym, kim dziś jest Zbigniew Ziobro – ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w jednym. I nie wahał się używać tej ogromnej władzy do tego, by zaspokajać oczekiwania opinii publicznej. A ta grzmiała w sieci, że chce dla Komendy kary śmierci. Natychmiast.Wykorzystujemy instytucję nadzoru dla wywierania nieustannego nacisku na zaostrzenie działań prokuratury. Ster został przestawiony, choć oczywiście przed okrętem jeszcze długa droga.
Lech Kaczyński – minister sprawiedliwości i prokurator generalny
Mieli się go bać nie tylko przestępcy, ale i prokuratorzy. Lech Kaczyński wprost mówił o ręcznym sterowaniu wymiarem sprawiedliwości. "Po mojej interwencji prokurator rejonowy się przestraszył i zażądał trzech lat" – relacjonował przebieg innej sprawy w wywiadzie, który ukazał się w listopadzie 2000 r. w "Gazecie Wyborczej".Lech Kaczyński – naciski na prokuraturę, zmiany kadrowe
Wcześniej jednak Lech Kaczyński wprawił w ruch karuzelę ze stanowiskami. Opisali to swego czasu dziennikarze Wojciech Czuchnowski i Ewa Wilczyńska. Najpierw sprawę zgwałcenia i zabójstwa 15–latki w Miłoszycach prowadziła Renata Procyk–Jończyk z prokuratury rejonowej w Oławie. Śledztwo jej odebrano i przeniesiono do prokuratury okręgowej we Wrocławiu.Lech Kaczyński był jednym z tych prawników, którzy uważają, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Innymi słowy: że lepiej skazać niewinnego, niż wypuścić winnego. Sprawa Tomasza Komendy to pierwszy przypadek, gdy minister, szef prokuratury, aż tak otwarcie naciskał na organy ścigania. Jego presja przełożyła się na zarzuty prokuratury, a niewykluczone że i na wyrok sądu.
Choć była to absolutnie wyjątkowa sytuacja, praktycznie nikt nie ośmielił się publicznie bronić Komendy.
Teraz model symbolicznego skazywania przed wyrokiem, a nawet przed śledztwem, kontynuuje bliski współpracownik Lecha Kaczyńskiego, Zbigniew Ziobro.
Tomasz Komenda – wyrok za niewinność
Tymczasem funkcjonariusze organów ścigania mieli ręce pełne roboty – bili i na inne sposoby torturowali Tomasza Komendę, by przyznał się do zbrodni, której nie popełnił. Grozili też świadkom, których zeznania dowodziły jego niewinności. Udało im się – przemocą i szantażem doprowadzili do tego, że Tomasz Komenda wziął winę na siebie. A potem odsiedział w więzieniu 18 z 25 zasądzonych lat.Każda działalność wiąże się z ryzykiem pomyłki i nie ma takiej procedury, która może ją wyeliminować.
Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl