Justin Timberlake zareagował na krytykę, z jaką spotkał się po emisji filmu dokumentalnego "Framing Britney Spears". Piosenkarz publicznie przeprosił nie tylko swoją byłą dziewczynę, ale również wokalistkę Janet Jackson za feralny występ na Super Bowl w 2004 roku.
Po premierze głośnego filmu dokumentalnego "New York Timesa" zatytułowanego "Framing Britney Spears"Justin Timberlake spotkał się z ogromną krytyką i oskarżeniami o mizoginię oraz slut-shaming. W dokumencie pojawił się fragment nagrania sprzed około 20 lat, w którym piosenkarz przyznaje, że "pie***ył Britney Spears", wynika również z niego, że Timberlake – który oskarżał byłą dziewczynę o zdradę – sam był jej niewierny.
Justin Timberlake przeprasza na Instagramie
W piątek Timberlake opublikował w swoich mediach społecznościowych post, w którym odniósł się do krytyki po emisji "Framing Britney Spears".
"Widziałem te wszystkie wiadomości, tagi, komentarze oraz uwagi i chcę na nie odpowiedzieć. Bardzo przepraszam za wszystkie momenty w moim życiu, w których moje czyny były problematyczne, wypowiadałem się impulsywnie lub nie broniłem tego, co było słuszne. Wiem, że w tych momentach – oraz w wielu innych – czerpałem korzyści z systemu, który przyzwala na mizoginię i rasizm" – zaczął 40-letni dziś wokalista.
Timberlake dodał, że "szczególnie pragnie przeprosić Britney Spears i Janet Jackson". "Obie z osobna, ponieważ zależy mi na tych kobietach i szanuję je, a wiem, że je zawiodłem" – dodał.
Justin Timberlake nawiązał do niesławnego momentu z udziałem Jackson na występie podczas Super Bowl w 2004 roku. W pewnym momencie muzyk zerwał z piosenkarki kawałek garderoby i odsłonił publicznie jej nagą pierś. Podczas gdy sam muzyk nie spotkał się żadną krytyką, to Janet Jackson słono zapłaciła za feralny występ – krytykowano ją w mediach, straciła również kilka intratnych kontraktów.
"Branża muzyczna jest zepsuta"
"Czuję się zmuszony zabrać głos po części dlatego, że każda z nich zasługuje na coś lepszego, ale w głównej mierze, dlatego, że jest to większa dyskusja, w której z całego serca chcę brać udział i od której pragnę się uczyć..." – pisał dalej Timberlake.
Piosenkarz dodał, że "branża muzyczna jest zepsuta". "Jest nastawiona na sukces mężczyzn, zwłaszcza białych. Jest tak zaprojektowana. Jako mężczyzna na uprzywilejowanej pozycji muszę głośno o tym mówić. Przez własną ignorancję nie zdawałem sobie z tego wszystkiego sprawy, gdy miało to miejsce w moim życiu. Już nigdy więcej nie chcę korzystać na niedoli innych" – zapewnił.
"Nie udało mi się idealnie zareagować na te kwestie w przeciągu mojej kariery. Wiem, że te przeprosiny to pierwszy krok i nie rozgrzeszają mnie z błędów przeszłości. Chcę wziąć odpowiedzialność za moje własne błędy, jak również być częścią świata, który podnosi na duchu i wspiera" – ciągnął wokalista.
Na końcu swojego postu Justin Timberlake dodał, że "bardzo zależy mu na dobru ludzi, których kocha i kochał". "Mogę być lepszy i będę lepszy" – podkreślił.
Związek Justina Timberlake'a i Britney Spears
Britney Spears i Justin Timberlake byli ze sobą trzy lata, aż do 2002 roku. W czasie ich związku wielu dziennikarzy miało chorą obsesję na punkcie wokalistki i wypytywało ją o to, czy jest jeszcze dziewicą. 21-latka wielokrotnie zapewniała media, że będzie uprawiać seks dopiero po ślubie.
Gdy para rozstała się, Timberlake wypuścił wielki przebój "Cry Me A River", w którego teledysku wystąpiła aktorka łudząco podobna do jego byłej dziewczyny. W oczach wielu fanów tekst utworu sugerował, że Britney miała zdradzać Justina. "To nie było tak, że tylko rozmawiałaś z nim" – brzmi fragment piosenki.
We "Framing Britney Spears" dowiadujemy się również, że Timberlake udzielił radiowego wywiadu, w którym padło pytanie o to, "czy pie***ył Britney Spears". – Dobra, zrobiłem to – odpowiedział, śmiejąc się. Co więcej, z dokumentu wynika, że były członek boysbandu N Sync sam nie dotrzymywał wierności, a autorka "Oops!... I Did It Again" była mu wierna do końca.
Przypomnijmy, że obecna sytuacja życiowa Britney Spears od kilkunastu miesięcy wzbudza ogromne kontrowersje, o czym m.in. opowiada dokument "New York Timesa". Zdaniem fanów piosenkarki jej ojciec – który ma nad nią kuratelę – więzi ją wbrew jej woli. Wielbiciele zorganizowali nawet akcję #FreeBritney, w której walczą o uwolnienie idolki od – ich zdaniem – autorytarnej opieki.
11 lutego Britney Spears odniosła małe zwycięstwo. Sąd w Los Angeles zadecydował, że firma Bessemer Trust będzie drugim pełnoprawnym kuratorem jej majątku. Oznacza to, że Jamie Spears nie będę mógł dowolnie rozporządzać finansami Britney. Część fanów oskarża mężczyznę o roztrwanianie milionów dolarów, jakie przez lata zarobiła jego sławna córka.