
Jodie Turner-Smith to aktorka, o której w ostatnim czasie jest niesamowicie głośno – najpierw za sprawą roli elfki w prequelu "Wiedźmina", a teraz z powodu zdjęć do filmu o angielskiej królowej. O ile nie mam problemu z jej przyszłym występem w "Original Blood", wybór Turner-Smith do roli Ann Boleyn mówi coś bardzo istotnego o polityce panującej w Hollywood.
O Jodie Turner-Smith w Polsce po raz pierwszy usłyszano przy okazji ujawnienia części castingu do prequela "Wiedźmina". Okazało się, że w serialu "Blood Origin" Turner-Smith ma zagrać elfkę Éile, czyli jedną z najważniejszych dla fabuły postaci. W Internecie zawrzało – niektórym fanom nie spodobał się fakt, że w elfkę wcieli się kobieta o czarnym kolorze skóry.
Czy elfy mogą być czarne?
Miłośnicy fantastyki często chwalą się swoją wyobraźnią, jednak chyba kiepsko z nią u części z nich, skoro nie mieści im się w głowie, że istniejące jedynie w mitologii stworzenia mogą mieć skórę innego koloru niż biały. Głównym argumentem przeciwników czarnych elfów są północnoeuropejskie korzenie mitologii tej rasy, które miałyby wykluczać karnację ciemniejszą niż alabaster.Czarnoskóra aktorka zagra angielską królową – co w tym złego?
Już od jakiegoś czasu wiadomo, że Jodie Turner-Smith zagra Ann Boleyn, czyli jedną z żon Henryka VIII w serialu realizowanym przez Channel 5, Fable Pictures i Sony Pictures Television. Decyzja ta wywołała już dyskusję zagranicą, ale do Polski dotarła dopiero, gdy studio Sony pokazało zdjęcia Jodie w charakteryzacji na królową Anglii. I się zaczęło.Pomimo tego uważam, że obsadzanie czarnoskórych aktorów i aktorek w rolach białych postaci jest w pewnym sensie problematyczne. Dlaczego? Bo zakrywa inny, poważny grzech Hollywood.
Oczywiście nie jest tak, że filmy skupione na czarnych postaciach historycznych w ogóle nie powstają – w ostatnich latach powstało przynajmniej kilkanaście takich produkcji, chociażby te nagrodzone Oscarem, jak: "Służące" (2011), "Zniewolony. 12 years a slave" (2013) czy "Selma" (2014).
