Musisz popierać Masę Krytyczną, eko-żywność, uprawiać seks aż do śmierci i koniecznie stosować przy tym antykoncepcję. Pomysły, które kiedyś miały poluźnić obyczajowy gorset, dziś atakują ze wszystkich stron, powodując, że coraz więcej osób ma ochotę powiedzieć: stop.
Niemal każde kolorowe pismo radzi swoim czytelnikom, jak uprawiać seks, by zadowolić siebie i partnera. Internetowe poradniki uzupełniają wiedzę o to, jak się przy tym zabezpieczać. Ale dziś już nie wystarczy być tylko super-kochankiem. Trzeba też być zdrowym, jeść eko-żywność, popierać związki partnerskie, mieć wielu znajomych, znaczyć coś w środowisku i popierać blokujących miasto rowerzystów z Masy Krytycznej. Półki w księgarniach uginają się od poradników, a nagłówki na stronach internetowych krzyczą.
– Społeczeństwo dzieli się na małe "plemiona", grupy zainteresowań. Wszyscy nagle domagają się takiego samego prawa dla swoich poglądów. Każdy chce mieć swoje krzesełko na karuzeli. Ale przeciętny odbiorca ma dość tego przekrzykiwania się – ocenia Łukasz Mazurkiewicz, socjolog specjalizujący się w badaniach rynku. – Marzymy o tym, żeby się od tego odciąć.
Upadek obyczajów?
O tym, że różne poglądy atakują ze wszystkich stron, pisaliście także w naTemat. "Bądź taki, bądź sraki, bądź owaki, używaj takich żarówek a nie innych, korzystaj z kondomów, nazywaj aborcję zabiegiem, głupotę mądrością itp. I nie da się tego ominąć" – napisał pod naszym tekstem dotyczącym nagonki na wierzących jeden z prowadzących profil Pitu Pitu na Facebooku. Wiadomość poparło ponad pięćset osób, a blisko setka zgodziła się w komentarzach.
– Jedni walczyli o prawa człowieka, inni robią z tego terror obyczajowy – przyznaje prof. Krzysztof Wielecki, socjolog z APS. – W Oświeceniu sprawy zaszły tak daleko, że w wielu środowiskach na przykład nie wypadało nie mieć kochanki. Znane są przykłady osób, które utrzymywały takie fikcyjne relacje, by zaistnieć. Dziś, podobnie. Nie słyszałem, żeby ktoś publicznie chełpił się tym, że żyje w cnocie, albo jest wierny w małżeństwie – przekonuje i dodaje, że jego zdaniem nadchodzi jednak zmiana.
– Nie od dziś słyszymy narzekania, że obyczaje już zupełnie upadły. Ale, jak pokazuje historia, cywilizacja odbija się od płotu do płotu. Kiedyś, gdy mieliśmy do czynienia z twardymi regułami, trzeba je było przełamywać. Teraz, gdy już zupełnie wszystko wolno, wiele osób ponownie szuka jakichś stałych punktów – mówi socjolog.
Gorset krępuje, ale trzyma w pionie
Jednym z dowodów nadchodzącej zmiany wydaje się być rosnąca liczba młodych małżeństw. Coraz więcej osób poniżej 25 roku życia decyduje się na ślub i dzieci jeszcze przed obroną pracy magisterskiej.
– Część ludzi otrząsnęło się właśnie z "myślenia korporacyjnego" i zastanawia się do czego naprawdę dąży, czy chce być trybikiem w maszynie. Oni właśnie z tego powodu wracają do tradycyjnego życia. I to odejście od pogoni za nowoczesnością dotyczy także młodych ludzi, którzy zastanawiają się, czy najważniejsza nie jest jednak w życiu rodzina – mówił w rozmowie z Jakubem Nochem dr Konrad Maj z SWPS.
– Moi studenci nie mówią tego wprost, ale w ankietach podsumowujących zajęcia piszą czasem, że potrzebują w życiu czegoś stałego, pewnego, chcą żeby ich życie miało sens – mówi prof. Wielecki i zauważa, że zwrot ku tradycyjnym wartościom objawia się też w dużo prostszych rzeczach, takich jak powrót do teatru, czytania książek. – Młodzi zaczynają tęsknić za gorsetami, które kiedyś krępowały ich rówieśników. Bo obyczajowe i kulturowe normy nie tylko ograniczają, ale także dają orientację.
Idzie nowe?
Czy sprzeciw wobec promowania eko-stylu życia, rozluźnienia norm obyczajowych i odwrotu od konserwatywnych wartości zapowiada nadchodzącą obyczajową rewolucję?
Łukasz Mazurkiewicz widzi w tym póki co raczej równoważenie się grup społecznych. – Jeśli któreś z "plemion" za bardzo się rozpycha, zaraz pojawiają się następne, które sprowadzają je do parteru. To naturalny mechanizm – mówi.
Prof. Krzysztof Wielecki sięga jednak nieco dalej. – Żyjemy w czasach totalnego kryzysu. Nie tylko ekonomicznego, ale też wartości. I nic nie wskazuje na to, że będzie się polepszało. W takich czasach ludzie tracą orientację. Jedni wariują ponad wszelkie granice, inni potrzebują przytrzymać się czegoś pewnego – mówi. – Myślę, że będziemy się radykalizować, ale z rzeczywistości totalnej wolności nie przeskoczymy nagle na drugą stronę barykady. Być może stanie się coś ciekawszego, niż do tej pory. Być może, człowiek dotknąwszy absolutnej wolności z jednej strony i konserwatywnych ograniczeń z drugiej, zacznie mądrze budować sobie trwały światopogląd.
Społeczeństwo dzieli się na małe "plemiona", grupy zainteresowań. Wszyscy nagle domagają się takiego samego prawa dla swoich poglądów. Każdy chce mieć swoje krzesełko na karuzeli. Ale przeciętny odbiorca ma dość tego przekrzykiwania się
prof. Krzysztof Wielecki
socjolog
Młodzi zaczynają tęsknić za gorsetami, które kiedyś krępowały ich rówieśników. Bo obyczajowe i kulturowe normy nie tylko ograniczają, ale także dają orientację.