
"Zacofani", "przesądni", po prostu "ciemni", a do tego "agresywni" i za "wszelką cenę narzucający się innym". To tylko kilka głosów o katolikach. Krok po kroku, niepostrzeżenie, to oni stają się najbardziej poniżaną i dyskryminowaną grupą w Polsce? Wielu z nich ma właśnie takie wrażenie.
robi się z Kościoła instytucję pazerną, pełną hipokryzji i nastawioną wyłącznie na własne korzyści. Gdybym więc uwierzył w obraz Kościoła, który obecnie kreuje większość mediów, sam bym się z niego wypisał
Co do tego nie ma wątpliwości Tomasz Wiścicki, dziennikarz miesięcznika "Więź". – Przyznawanie się do wiary jest źle oceniane w pewnych środowiskach, które można ironicznie określić "młodzi, wykształceni, z dużych miast". Jeśli wśród uczestników tak zwanego wyścigu szczurów ktoś zadeklaruje postępowanie zgodne z zasadami religii katolickiej, to raczej nie wyjdzie na tym najlepiej – przyznaje i przekonuje, że jego zdaniem katolicy są po prostu wypychani z głównego nurtu.
Przyznawanie się do wiary jest źle oceniane w pewnych środowiskach, które można ironicznie określić "młodzi, wykształceni, z dużych miast". Jeśli wśród uczestników tak zwanego wyścigu szczurów ktoś zadeklaruje postępowanie zgodne z zasadami religii katolickiej, to raczej nie wyjdzie na tym najlepiej
Co sprawia, że – przynajmniej części katolików – przykro jednak się robi? Lista jest długa i zawiera pozycje ze świata kultury, nauki, polityki i biznesu.
W Polsce bardzo widoczną grupą są ci, którzy protestują przeciwko nieprzyznaniu koncesji TV Trwam, koncertowi Madonny, tego, co dzieje się wokół ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Oni odczytują te sytuacje jako straszne szykany. To są realne problemy, ale nazywanie tego prześladowaniem Kościoła w Polsce to bardzo gruba przesada. Mniejszość, niewielka mniejszość, bo mówimy o 2-3 % polskich katolików, która tak mocno to nazywa jest bardzo głośna, radykalna w żądaniach i stale obecna w mediach. Także ci, którzy chcą "dokopać" Kościołowi, eksponują te najbardziej skrajne zachowania. W rezultacie opinia publiczna przyjmuje, że jest to głos Kościoła w Polsce i wszystkich katolików uważa za ideologów i ekstremistów - to tworzy wokół całego Kościoła bardzo niemiłą otoczkę i potem faktycznie wielu zwyczajnych katolików, czuje po prostu nieprzyjazną atmosferę. Choćby, słysząc w codziennym życiu, że ich wiara to "obciach", czy też że należą do "katolickiego skansenu"
Do fermentu wokół katolicyzmu przykładają się też politycy, którym zimna wojna z Kościołem jest po prostu na rękę. – Konflikty na tle wiary, stają się konfliktami politycznymi – przekonuje Tomasz Wiścicki. – TV Trwam nie dostała koncesji nie ze względu na jej chrześcijański charakter, ale na politykę właśnie. Jan Dworak zachował się jak funkcjonariusz partyjny, który nie przyznał miejsca na multipleksie, bo telewizja kojarzy się z PiS. Ale ci ludzie, którzy ją oglądają, odebrali to jako dyskryminację na tle religijnym.
Kościoła, który obecnie kreuje większość mediów, sam bym się z niego wypisał – przekonuje.
Nieco inaczej na sprawę patrzy Halina Bortnowska, filozof i publicystka miesięcznika "Znak". Jak przyznaje, w swoim środowisku nigdy nie spotkała się z dyskryminacją, czy gorszym traktowaniem z racji wiary. Przyznaje jednak, że katolicy sami mają wpływ na to, jak są postrzegani.
Z całą pewnością przyzwyczailiśmy się do naszej dominującej roli. Teraz ją tracimy i musimy się z tym jakoś ogarnąć




