Andrzej Duda jest znanym miłośnikiem jazdy na nartach. W tym roku również nie mógł przepuścić okazji do poszusowania na stokach. To wciąż nieoficjalna informacja, ale pochodząca już z drugiego źródła.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Jako pierwszy o wypoczynku prezydenta w Beskidach powiadomił dziennikarz Radia Nowy Świat Klaudiusz Slezaka. Na Twitterze napisał, że "Andrzej Duda pojechał na narty do Wisły".
"Dziennik Zachodni" postanowił zweryfikować tę informację i przeprowadził małe śledztwo. – Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – powiedział dziennikarzom Tadeusz Papierzyński, kierownik Referatu Promocji, Turystyki, Kultury i Sportu Urzędu Miejskiego w Wiśle.
– Też słyszeliśmy, że pan prezydent na parę dni przyjechać do Wisły, ale nie dostaliśmy żadnego pisma w tej sprawie. Zresztą, nigdy nie dostajemy, bo te wizyty mają prywatny charakter – dodał Papierzyński.
Dziennikarze postanowili iść za ciosem i zadzwonili do stacji Cieńków, gdzie jeździł na nartach w poprzednich sezonach. Zostali jednak odprawieni z kwitkiem, bo pracownicy nie udzielili im informacji na ten temat.
– Podobno prezydent Duda jeździł dzisiaj u państwa na stoku? – zapytali w jeszcze innej stacji, idąc za ciosem. I uzyskali potwierdzenie, choć wciąż anonimowe: – Dzisiaj jeździł w Wiśle, na Cieńkowie.
Andrzej Duda korzysta z uroków gór w pełni legalnie, gdyż od zeszłego piątku stoki i hotele są ponownie otwarte. Tymczasowo - na razie na dwa tygodnie. Wszystko jednak wskazuje, że luzowanie nie będzie przedłużone, ponieważ znów zaczyna rosnąć krzywa zachorowań na COVID-19.