Mat. organizatorów
Reklama.
Jaki problem? Marcin Zalewski, członek Stowarzyszenia Megafon zwraca uwagę na oderwanie starówki od rzeczywistości miejskiej. Wskazuje na mnogość banków i rynek jako pustą wydmuszkę dla turystów, nie mającą odzwierciedlenia w rzeczywistości toruńskiej.
Postanowił zacząć działać. Wpadł na pomysł akcji „Śmietniki”. – Naszym planem jest udać się na dryf po podwórkach i śmietnikach toruńskiej Starówki. Chcemy obejrzeć ją od wewnątrz, zwiedzić jej ukryte, zupełnie inne od reprezentacyjnych ulic, miejsca. W drodze będziemy robić zdjęcia, notatki, możliwe, że zbierać "suweniry". W trakcie lub na końcu powstanie subiektywna mapa turystyczna toruńskiej Starówki mówiąca o podwórzach, kontenerach, pustostanach i innych miejscach wykluczonych – tłumaczy idee Zalewski.
Projekt odbędzie się w ramach Obserwatorium Miejskiego, które organizuje Fundacja Smacznego. Obserwatorium Miejskie to bardzo ciekawy cykl wydarzeń penetrujących tkankę miejską. Aktywiści korzystają z takich narzędzi jak instalacje dźwiękowe czy interwencje w witryny miejskie. Fundacji Smacznego w „Śmietnikach” pomaga Stowarzyszenie Megafon.
– To genialny pomysł! – zachwyca się Tomek Cebo, toruński aktywista i właściciel legendarnego klubu NRD. – To prawdziwa wiwisekcja miasta, której Toruń już od dawna potrzebuje – dodaje.
– Pokazanie organów wewnętrznych miasta, w których trwa życie ukryte, bywa najczęściej o wiele ciekawsze od muzeum piernika i kolejnego reliktu mieszczańskiej przeszłości. Efekt, który mam nadzieje uda nam się wypracować, czyli śmietnikowa mapa Starówki będzie wreszcie pastiszem turystycznych broszurek. Zachętą do prawdziwego badania miasta – deklaruje Marcin Zalewski.
Czytaj też: Toruń bez lukru: Poznaj miasto od środka

Potrzeba „Śmietnika”, jak mówi twórca, wynika przede wszystkim z problemu dotyczącego większości centrów miast w Polsce, a którym jest degeneracja tkanki społecznej. Z tym wiąże się zapaść estetyczna i swoisty miejski nowotwór pod postacią reklam, przebudówek, dobudówek i ogólnego niszczenia naturalnej struktury miasta, który toczący cały kraj od przemian ustrojowych. – „Śmietnik” to pewnego rodzaju bunt przeciwko degradacji polskiej przestrzeni miejskiej – mówi Zalewski.
– Starówka jest piękna, bogata, ale dopiero jak zapuścisz się w podwórko to poznasz toruńską rzeczywistość – komentuje Cebo.
logo
Ulica Królowej Jadwigi w Toruniu René Klein / Wikipedia

To zjawisko widoczne jest nie tylko w Toruniu. Warszawski plac Wilsona, po kilku latach odzyskany z rąk banków, sopocki deptak, który nijak ma się do reszty miasta i jest plastikową ścieżką pełną turystycznych gadżetów czy Krupówki są kolejnymi przykładami na odrealnienie teoretycznie reprezentacyjnych części miasta. Te fragmenty miejskie są swoistym matrixem nieprzystającym do rzeczywistości, która nie zamyka się w kolorowej pocztówce z napisem „Pozdrowienia z...”.
Polecamy: W starej kopalni powstanie multimedialne centrum kultury. "To będzie żywy organizm"

Marcin jest głęboko zaangażowany w ekologię i ideę recyklingu. – Już od pewnego czasu zdobywam jedzenie z śmietników sklepów sieciowych – mówi. – Nieraz zdarza mi się upolować zakupy o równowartości jakiś dwustu złotych. Oczywiście meble, różne fanty zdobywane z osiedlowych śmietników dla siebie i znajomych to kolejna forma współczesnej kultury zbieracko-myśliwskiej, tyle, że przeniesiona z warunków krajów rozwijających się do Pierwszego Świata, którym podobno jesteśmy – dodaje.
W świecie, w którym wszystko jest nietrwałe, a kupując ciągle nowe produkty przyjmujemy bez słowa fakt, że za dwa lata stracą one swoją wartość i funkcję, jak laptopy, telewizory, spodnie czy okulary, zapomnieliśmy o idei wymiany. Zostało nam wtłoczone, że rzeczy z drugiej ręki są obciachowe, gorsze, że należy się ich wstydzić, a sklepy z używaną odzieżą stały się miejscem, w którym oczami wyobraźni spotykamy tylko zdesperowanych, biednych ludzi.
Nie przyjmujemy do wiadomości, że „używane” nie oznacza „gorsze”, że stare meble niekoniecznie muszą pochodzić od restauratora i eleganckiego sklepu, a spodnie z lumpeksu nie są niczym wstydliwym. Kultura popularna i zataczający coraz szersze kręgi konsumpcjonizm sprawił, że straciliśmy swoją kreatywność, za którą tak byliśmy cenieni przez inne kraje w poprzednim systemie.
Atakowani przez reklamy coraz bardziej przypominające te z „Dnia Świra” straciliśmy dystans do kolorowego świata z supermarketu i nas samych, zapominając, że prawdziwa kreatywność drzemie właśnie w nas. Akcje taka jak „Śmietniki” mają szansę obudzić nas z konsumpcyjnego letargu.
Projekt rozpoczyna się w czwartek 4 października, o 16:00 w toruńskiej kawiarni Draże. – Domyślnie powinna ona być przydatna każdemu, kto chce ubrać się, wyżywić bądź zaopatrzyć w konieczne rzeczy korzystając z tego co inni pozostawili na pastwę losu – puentuje Zalewski.