Toruń został założony w X wieku. Zespół staromiejski tego miasta jest uznawany za jeden z najcenniejszych w Polsce, w 1997 roku został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO. To tam bez większych zmian funkcjonuje XIII-wieczny układ urbanistyczny i teren zamku krzyżackiego. Tyle z faktów. – Starówka jest skansenem, z której usuwa się życie społeczne na rzecz banków i lokali usługowych – mówi tymczasem Marcin Zalewski, pomysłodawca akcji „Śmietniki”, mającej zwrócić uwagę na problem toruńskiej starówki.
Jaki problem? Marcin Zalewski, członek Stowarzyszenia Megafon zwraca uwagę na oderwanie starówki od rzeczywistości miejskiej. Wskazuje na mnogość banków i rynek jako pustą wydmuszkę dla turystów, nie mającą odzwierciedlenia w rzeczywistości toruńskiej.
Postanowił zacząć działać. Wpadł na pomysł akcji „Śmietniki”. – Naszym planem jest udać się na dryf po podwórkach i śmietnikach toruńskiej Starówki. Chcemy obejrzeć ją od wewnątrz, zwiedzić jej ukryte, zupełnie inne od reprezentacyjnych ulic, miejsca. W drodze będziemy robić zdjęcia, notatki, możliwe, że zbierać "suweniry". W trakcie lub na końcu powstanie subiektywna mapa turystyczna toruńskiej Starówki mówiąca o podwórzach, kontenerach, pustostanach i innych miejscach wykluczonych – tłumaczy idee Zalewski.
Projekt odbędzie się w ramach Obserwatorium Miejskiego, które organizuje Fundacja Smacznego. Obserwatorium Miejskie to bardzo ciekawy cykl wydarzeń penetrujących tkankę miejską. Aktywiści korzystają z takich narzędzi jak instalacje dźwiękowe czy interwencje w witryny miejskie. Fundacji Smacznego w „Śmietnikach” pomaga Stowarzyszenie Megafon.
– To genialny pomysł! – zachwyca się Tomek Cebo, toruński aktywista i właściciel legendarnego klubu NRD. – To prawdziwa wiwisekcja miasta, której Toruń już od dawna potrzebuje – dodaje.
– Pokazanie organów wewnętrznych miasta, w których trwa życie ukryte, bywa najczęściej o wiele ciekawsze od muzeum piernika i kolejnego reliktu mieszczańskiej przeszłości. Efekt, który mam nadzieje uda nam się wypracować, czyli śmietnikowa mapa Starówki będzie wreszcie pastiszem turystycznych broszurek. Zachętą do prawdziwego badania miasta – deklaruje Marcin Zalewski.
Potrzeba „Śmietnika”, jak mówi twórca, wynika przede wszystkim z problemu dotyczącego większości centrów miast w Polsce, a którym jest degeneracja tkanki społecznej. Z tym wiąże się zapaść estetyczna i swoisty miejski nowotwór pod postacią reklam, przebudówek, dobudówek i ogólnego niszczenia naturalnej struktury miasta, który toczący cały kraj od przemian ustrojowych. – „Śmietnik” to pewnego rodzaju bunt przeciwko degradacji polskiej przestrzeni miejskiej – mówi Zalewski.
– Starówka jest piękna, bogata, ale dopiero jak zapuścisz się w podwórko to poznasz toruńską rzeczywistość – komentuje Cebo.
To zjawisko widoczne jest nie tylko w Toruniu. Warszawski plac Wilsona, po kilku latach odzyskany z rąk banków, sopocki deptak, który nijak ma się do reszty miasta i jest plastikową ścieżką pełną turystycznych gadżetów czy Krupówki są kolejnymi przykładami na odrealnienie teoretycznie reprezentacyjnych części miasta. Te fragmenty miejskie są swoistym matrixem nieprzystającym do rzeczywistości, która nie zamyka się w kolorowej pocztówce z napisem „Pozdrowienia z...”.
Marcin jest głęboko zaangażowany w ekologię i ideę recyklingu. – Już od pewnego czasu zdobywam jedzenie z śmietników sklepów sieciowych – mówi. – Nieraz zdarza mi się upolować zakupy o równowartości jakiś dwustu złotych. Oczywiście meble, różne fanty zdobywane z osiedlowych śmietników dla siebie i znajomych to kolejna forma współczesnej kultury zbieracko-myśliwskiej, tyle, że przeniesiona z warunków krajów rozwijających się do Pierwszego Świata, którym podobno jesteśmy – dodaje.
W świecie, w którym wszystko jest nietrwałe, a kupując ciągle nowe produkty przyjmujemy bez słowa fakt, że za dwa lata stracą one swoją wartość i funkcję, jak laptopy, telewizory, spodnie czy okulary, zapomnieliśmy o idei wymiany. Zostało nam wtłoczone, że rzeczy z drugiej ręki są obciachowe, gorsze, że należy się ich wstydzić, a sklepy z używaną odzieżą stały się miejscem, w którym oczami wyobraźni spotykamy tylko zdesperowanych, biednych ludzi.
Nie przyjmujemy do wiadomości, że „używane” nie oznacza „gorsze”, że stare meble niekoniecznie muszą pochodzić od restauratora i eleganckiego sklepu, a spodnie z lumpeksu nie są niczym wstydliwym. Kultura popularna i zataczający coraz szersze kręgi konsumpcjonizm sprawił, że straciliśmy swoją kreatywność, za którą tak byliśmy cenieni przez inne kraje w poprzednim systemie.
Atakowani przez reklamy coraz bardziej przypominające te z „Dnia Świra” straciliśmy dystans do kolorowego świata z supermarketu i nas samych, zapominając, że prawdziwa kreatywność drzemie właśnie w nas. Akcje taka jak „Śmietniki” mają szansę obudzić nas z konsumpcyjnego letargu.
Projekt rozpoczyna się w czwartek 4 października, o 16:00 w toruńskiej kawiarni Draże. – Domyślnie powinna ona być przydatna każdemu, kto chce ubrać się, wyżywić bądź zaopatrzyć w konieczne rzeczy korzystając z tego co inni pozostawili na pastwę losu – puentuje Zalewski.