"Wonder Woman 1984" w ogóle nie trafi do polskich kin? Mamy komentarz studia Warner Bros.
"Wonder Woman 1984" to filmowy prequel przeboju z 2017 roku z Gal Gadot w roli tytułowej. Kinowa adaptacja przygód superbohaterki z komiksów DC w końcu doczeka się polskiej premiery. Odbędzie się jednak na małym ekranie, co na hollywoodzki blockbuster jest sprawą wyjątkową.
Reklama.
Co prawda 12 lutego ponownie zostały otwarte kina, ale tylko studyjne i na razie i tak tymczasowo. "Wonder Woman 1984" to jednak wysokobudżetowa (200 milionów dolarów) superprodukcja nastawiona na oglądanie na dużym ekranie, a multipleksy wciąż są zamknięte na cztery spusty. I na razie nie zapowiada się, by miało się to wkrótce zmienić.
Nie dziwi więc decyzja o premierze online, która zresztą była zapowiada wcześniej. "Film Warner Bros. Pictures 'Wonder Woman 1984' będzie miał swoją streamingową premierę 1 kwietnia w HBO GO" - poinformował media polski oddział HBO. Będzie to równocześnie data polskiej premiery filmu - w ogóle. Skontaktowałem się z rzeczniczką prasową Warner Bros. Pictures, która powiadomiła mnie, że do tego czasu filmu nie obejrzymy w kinach.
"Strategia wydania 'Wonder Woman 1984' jest specyficzna dla roku 2021, ponieważ musimy reagować na sytuację związaną z pandemią Covid-19 w poszczególnych krajach. Podjęliśmy decyzję, by udostępnić film fanom w domach, podczas gdy kina pozostają zamknięte" – napisała mi Sophie Scott z Warner Bros. Pictures. Potwierdzenie o braku kinowej w Polsce otrzymałem też w polskim oddziale studia.
Czytaj także:"Ten nowy rozdział w jej historii rozpoczyna się, gdy Diana Prince wiedzie spokojne życie wśród śmiertelników w latach osiemdziesiątych XX wieku - erze napędzanej przez nieustające dążenie do posiadania wszystkiego. Chociaż główna bohaterka w pełni osiągnęła już swoje moce, nadal pozostaje w cieniu, opiekując się starożytnymi artefaktami i korzystając ze swoich superbohaterskich zdolności wyłącznie anonimowo. Teraz jednak Diana będzie musiała wyjść z ukrycia i wykorzystać całą swoją mądrość, siłę oraz odwagę, aby ocalić ludzi przed światem, który sami sobie stworzyli" – czytamy w informacji prasowej.
"Wonder Woman 1984" spolaryzował zagranicznych krytyków - ma tylko 59 proc. pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes (poprzednia część ma ich aż 93 proc.), ale oceny zwykłych widzów są zdecydowanie lepsze. Film wywołał też burzę z powodu podwójnej moralności jeżeli chodzi o temat molestowania seksualnego. Nie wdając się w spoilery i szczegóły fabularne, w jednej ze scen przyjaciółka głównej bohaterki zostaje napastowana przez mężczyznę na ulicy. Później jednak sprawiedliwości staje się zadość.
W innym wątku ukochany Wonder Woman powraca w nowym ciele przejętym od przypadkowego faceta. Nikt go nie pytał o pozwolenie, więc kiedy bohaterowie uprawiają seks ma miejsce dość osobliwy rodzaj gwałtu. A losem mężczyzny, który mimowolnie "udostępnił" swoje ciało, nikt się później nie przejmuje. Wielka dyskusja rozpoczęta na Reddicie dotarła też do reżyserki, która te zarzuty... wyśmiała.
1 kwietnia każdy z nas będzie mógł wyrobić sobie własną opinię. Do tego czasu, a dokładnie 18 marca, na HBO GO pojawi się inny film z tego samego uniwersum - reżyserska wersja "Ligi Sprawiedliwości", której członkinią jest właśnie Wonder Woman. Zack Snyder zrobił dokrętki i przemontował średnio udaną produkcję zgodnie z własną wizją. Film ma trwać aż 4 godziny i wnioskując ze zwiastuna - będzie o wiele mroczniejszy. Możliwe więc, że fani zapomną o niesmaku, który pozostawił oryginał.
Reklama.