Zbliża się już 28. edycja Warsaw Film Festival. To jeden z najbardziej znanych festiwali filmowych w Polsce. Widzowie kochają go za klimat. Klimat, w który wpisuje się m.in. kupowanie biletów. Bo na WFF nie można kupić ich przez internet. Trzeba swoje odstać i wszystko załatwiać "ręcznie". Organizatorzy zapewniają, że w najbliższym czasie ten system raczej się nie zmieni.
Idąc do kina, teatru, na mecz czy... gdziekolwiek możemy zarezerwować bilet przez internet. Stało się to już powszechnie obowiązującym standardem. WFF, festiwal z dwudziestosześcioletnią tradycją konsekwentnie obstaje jednak przy starym systemie rezerwacji.
Uczestnicy pomarzyć mogą o kilku kliknięciach, za pomocą których kupią bilet. System jest co najmniej archaiczny, ale jak mówią organizatorzy to raczej tradycja. Dla porównania, inny (młodszy) festiwal Nowe Horyzonty umożliwia bezproblemowy i wygodny zakup online.
Jedna z fanek Warsaw Film Festiwal wyjaśnia, jak od lat wygląda system rezerwacji biletów na WFF. Schody zaczynają się już przy wyborze filmów, strona wff.pl nie zawiera bowiem czytelnej elektronicznej rozpiski. Co prawda od dwóch edycji istnieje możliwość zalogowania się do własnego profilu i zaznaczenia filmów, które chcemy obejrzeć, ale opcja ta niedostępna jest np. w kalendarium.
Gdy już dokonamy wyboru, musimy iść do Empik Junior, gdzie odbiera się kartę rezerwacji – trzy kartki z kalką. Na niej zaznaczamy interesujące nas filmy. Możemy też wykorzystać listę wydrukowaną ze strony internetowej. Potem stoimy, czekamy i oddajemy kartę. Płacimy, ale tylko dziesięć złotych zaliczki. To dopiero połowa drogi. Do Empiku wracamy dwa dni później. Scenariusz podobny, kolejka, zapłata i dopiero odbiór biletów.
I mimo że kosztuje to sporo czasu, zachodu i nerwów, dla wielu fanów festiwalu to smaczek, którego nie może zabraknąć. – Stanie w kolejce, wypełnianie karty z rezerwacjami, rozmowa z innymi ludźmi. To wszystko ma swój wieloletni klimat – słyszymy. O to jak właściwie jest z tym systemem rezerwacji postanowiliśmy spytać organizatorów 28. Warsaw Film Festival. W rozmowie z naTemat powody takich, a nie innych rozwiązań wyjaśnia Agnieszka Krawczyk.
Dlaczego konsekwentnie tkwicie przy tym archaicznym systemie rezerwacji?
Nazwałabym go raczej tradycyjnym, a nie archaicznym. Cały klimat Empiku uważamy za jakąś wartość dodatnią do festiwalu. Ludzie naprawdę to lubią, proszę mi wierzyć. Przychodzą nie tylko kupić bilety, ale spotkać się i razem postać w tej kolejce. Wymieniają się uwagami, podpowiadają sobie filmy. Poza tym te kolejki wcale nie są takie długie.
Czytaj: "Środowisko rowerowe jest zdominowane przez mężczyzn. My postanowiłyśmy to zmienić!". Rusza Festiwal Filmów Rowerowych
I tylko o to chodzi?
Aktualny system jest zrobiony w sposób, który nie powoduje żadnych zatorów. Przedsprzedaż online mogłaby wiązać się np. z przeciążeniem serwera, takie rzeczy często się zdarzają. Wolimy ufać publiczności, technologia zawodzi, ludzie nigdy. Rejestracja w aktualnym systemie przebiega w naprawdę komfortowych warunkach. Otoczenie Empiku jest wręcz zacne, zwłaszcza dla ludzi, którzy korzystają z kultury.
W następnych edycjach festiwalu będzie podobnie?
Wiele na to wskazuje. My już dawno działalibyśmy w pełni technologicznie, ale nie ukrywam, że nie bez znaczenia jest fakt, iż operujemy bardzo skromnym budżetem. Nam najbardziej zależy na kontynuowaniu tradycji festiwalu. Chcemy, żeby odbywał się co roku, a nie zbankrutował ze względu na przeinwestowanie technologiczne.