Janusz Kowalski uważa, że problemy Zjednoczonej Prawicy wynikają z odejścia PiS od programu, z jakim partia szła do wyborów parlamentarnych. Chodzi zwłaszcza o politykę klimatyczną, krytykowaną przez ugrupowanie Zbigniewa Ziobry.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Musimy wrócić do merytorycznej rozmowy, by nie przerzucać na Polaków kosztów transformacji energetycznej. Bo to wyborcy PiS (...) zapłacą o kilkanaście czy kilkadziesiąt procent wyższe ceny za energię i ciepło. I przez to najprawdopodobniej przegramy wybory w 2023 r. Wyborcy PiS nie przebaczą nam niezrozumiałego odejścia od programu wyborczego z 2019 roku – powiedział Janusz Kowalski w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Kowalski dopytywany, czy próbował przeciągnąć niektórych posłów PiS do Solidarnej Polski, nie zaprzeczył doniesieniom. Przekonywał, że jego punkt widzenia wobec zmian w energetyce podzielają niektórzy politycy PiS, tacy jak wymienieni z nazwiska Marek Wesoły oraz Małgorzata Janowska.
Kowalski krytykował też tak zwany Nowy Ład, czyli nowy plan gospodarczy Morawieckiego. Jak się wyraził, nie ma czegoś takiego. – Jest pewnego rodzaju hasło, które na tym etapie nie jest spójną wizją gospodarczo-społeczną. Jako Solidarna Polska jesteśmy za opracowaniem koalicyjnego programu gospodarczego – ocenił.
– Widziałem wiele różnych propozycji na prezentacjach PowerPoint. Niektóre sensowne, inne wyglądające jak przepisane z programu PO z 2011 r. przez pana Piotra Araka, który był wtedy prawą ręką Michała Boniego – dodał Janusz Kowalski.
Janusz Kowalski przestał być wiceministrem aktywów państwowych w ubiegłym tygodniu. Jak spekulowano, dymisja wiązała się z krytycznym stosunkiem Solidarnej Polski do działań Morawieckiego w sprawie polityki klimatycznej. Partia Zbigniewa Ziobry stoi na stanowisku, że odwołanie Kowalskiego było wbrew umowie koalicyjnej.