Tomasz Greniuch oficjalnie zrezygnował z funkcji p.o. dyrektora Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu po tym, jak ujawniono jego powiązania z ONR. Wyszło między innymi na jaw zdjęcie, na którym hajlował. Jak się jednak okazuje, kontrowersyjny urzędnik dalej pracuje we wrocławskim oddziale IPN.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
W środę w miejsce Tomasza Greniucha, który pełnił swą funkcję przez zaledwie 13 dni, powołano nową pełniącą obowiązki dyrektora IPN we Wrocławiu – Martę Glubiak. Wcześniej była naczelniczką Oddziałowego Biura Administracyjno-Gospodarczego we Wrocławiu. Jak podała "Gazeta Wyborcza", Greniuch nie jest już szefem, ale dalej pracuje we wrocławskim IPN jako historyk.
We wtorek do rezygnacji Greniucha odniosło się także Kolegium IPN, organ opiniodawczo-doradczy prezesa instytutu. Jego zadaniem jest także "wyrażanie opinii o przedstawionych przez Prezesa Instytutu Pamięci kandydatach na stanowiska kierownicze w Instytucie Pamięci". Kolegium wcześniej nie opiniowało kandydatury Greniucha, gdyż prezes IPN powołał go na stanowisko pełniącego obowiązki.
Teraz "z zadowoleniem przyjmuje decyzję prezesa IPN dr. Jarosława Szarka o przyjęciu rezygnacji pełniącego obowiązki dyrektora oddziału IPN we Wrocławiu".
"Jednocześnie wyraża ubolewanie, że rozwiązanie to nastąpiło tak późno, a Kolegium nie zostało poproszone o opinię w procedurze nominacyjnej dr. Tomasza Greniucha na to stanowisko" – dodano.