
Jedni ją kochają, drudzy nienawidzą. Jazda komunikacją miejską jest coraz droższa, ale nadal większość z nas z niej korzysta: młodzi, studenci, emeryci i jak się okazuje – telewizyjne gwiazdy. – A czym bym miała jeździć, "kuniem"? – mówi napotkana przeze mnie w tramwaju Dorota Wellman.
ja jeżdżę....a Wy?
Czytaj także: Pogaduszki przez telefon w autobusie irytują? Nic dziwnego. To brak kultury
Oszczędność czasu i kontakty z ludźmi. Sporo można podpatrzeć i usłyszeć. Poza tym jestem w o tyle dobrej sytuacji, ze współpasażerowie często mnie zagadują i zdarzają się ciekawe pogawędki.
Tłok w komunikacji jest nie wytrzymania?
Gdy miałam 18 lat i po raz pierwszy znalazłam się w Anglii na swoim, moje jedyne bolesne zderzenie z rzeczywistością było natury finansowej. Nie miałam na nic pieniędzy. Właściwie powinnam być wdzięczna losowi, że rodzinę stać było na bilet dla mnie. Mieszkałam kątem u znajomych, jechałam metrem bez przesiadek, bo taniej, a resztę drogi pokonywałam na piechotę. Dla mnie, zodiakalnego Byka, było to bolesne. CZYTAJ WIĘCEJ
Bolesnych przeżyć, o których mówiła w wywiadzie Monika Richardson, nie rozumie Dorota Wellman. – Nie mam traumatycznych przeżyć związanych z jazdą tramwajem. Nie przeszkadza mi, że jadę w większym czy mniejszym tłoku, albo że nie zbyt ładnie pachnie. Takie jest życie, nie mogę istnieć poza nim. Nie mam też swojego własnego tramwaju – mówi Dorota Wellman.
Czytaj także: Warszawski transport: metro nieopłacalne, tramwaje sensowne, samochód wygodny. "Potrzeba też kultury, a jest chamstwo"



