Członkowie holenderskiego parlamentu opowiedzieli się za liberalizacją i tak już łagodnych przepisów aborcyjnych. Chodzi o obowiązkowe "5 dni na przemyślenie decyzji", które musiały odczekać wszystkie kobiety chcące dokonać zabiegu przerwania ciąży.
O debacie w holenderskim parlamencie pisaliśmy wczoraj w naTemat.pl. Wyniki głosowania nie były dla nikogo zaskoczeniem. Za zdecydowanie opowiadała się Partia Pracy i GroenLinks (niderl. Zielona Lewica). Przeciwni byli m.in. przedstawiciele ugrupowań religijnych w parlamencie.
– To wielki krok w umacnianiu praw kobiet, które od teraz będą w stanie podejmować własne wybory, we własnym tempie i na swój sposób – komentowała po głosowaniu przedstawicielka jednej z partii opowiadających się za liberalizacją przepisów Corinne Ellemeet.
5-dniowy czas oczekiwania miał pomóc kobietom w podjęciu trudnej decyzji. Prawo obowiązywało od 1980 roku, czyli od momentu liberalizacji prawa aborcyjnego w Holandii.
Wszystkie kobiety powyżej 16 roku życia, które chciały dokonać aborcji, musiały odczekać 5 dni od momentu wizyty u specjalisty[/url] do faktycznego zabiegu. Zapis od początku budził kontrowersje i nie zgadzały się z nim m.in. liberalne partie, twierdząc, że obciąża on tylko kobiety, które i tak znajdują się w trudnej sytuacji.
Nie wiadomo jednak, kiedy zmiany miałyby faktycznie wejść w życie. Niderlandzki minister zdrowia Hugo de Jonge zapowiedział, że rząd nie będzie zajmował się żadnymi kwestiami etycznymi, zwłaszcza tak delikatnymi, na dzień przed wyborami, które w Królestwie Niderlandów odbędą się 17 marca 2021 roku.
Aborcja jest legalna w Holandii od 1980 roku. Współczynnik dokonanych zabiegów w Królestwie Niderlandów jest jednak jednym z najniższych na świecie. W 2018 roku wynosił on 8.8 na 1000 osób.