
Wszyscy są w szoku. Takich zamieszek i protestów, które od weekendu dzień w dzień targają Holandią, nikt się po tym kraju nie spodziewał, na czele z samymi Holendrami. Zdemolowane centra, spalone samochody, splądrowane sklepy – tak wygląda dziś wiele miast. – To ewenement. W Holandii takie rzeczy się nie dzieją – mówi nam Polka z Hagi.
Protesty przeciwko godzinie policyjnej
23 stycznia holenderski rząd wprowadził godzinę policyjną – pierwszy raz od II wojny światowej – z czym część społeczeństwa nie może się pogodzić.Dlatego jest szok, ale i niesmak. Ci ludzie palą ogniska, biegają, krzyczą, awanturują się, wybijają szyby w sklepach. Nie mają żadnych postulatów, ani przywódcy, który wypowiadałby się w mediach. To nie jest tak, że ktoś wychodzi z banerami i mówi: Nie chcemy, by zabierano nam wolności obywatelskie. Porównałabym to raczej do różnych zdarzeń z udziałem polskich kibiców.
