Paszport covidowy – nazywany również paszportem szczepionkowym – właśnie testowany jest w Izraelu. Czy takie rozwiązanie odnalazłoby się również w polskiej rzeczywistości? Prof. Joanna Zajkowska, specjalistka od chorób zakaźnych, w rozmowie z WP przyznała, że taka opcja byłaby "zielonym światełkiem w tunelu dla ludzi zmęczonych pandemią".
Izrael od tygodni szczepi najszybciej na świecie i pod tym względem nie ma sobie równych. W lutym ogłosił nawet, że przystępuje do szczepienia obywateli powyżej 16. roku życia, gdyż większość osób starszych oraz znajdujących się w grupie obarczonej wysokim ryzykiem zachorowania została już zaszczepiona.
W Izraelu zaczęto testować tzw. paszporty covidowe, które mają umożliwić zaszczepionym osobom m.in. wstęp na siłownie, pobyt w hotelu i synagodze, a także udział w wydarzeniach kulturowych i sportowych.
– Pojawia się więc pytanie, czy w Polsce takie paszporty także powinny zostać wprowadzone. To zachęta, zielone światełko w tunelu dla ludzi zmęczonych pandemią. Jest nam potrzebna aktywność socjalna, możliwość podróżowania w celach biznesowych czy wypoczynkowych. Myślę, że jest to dobry krok – stwierdziła prof. Joanna Zajkowska w programie Newsroom WP.
Ekspertka wyjaśniła też, jakie informacje powinny znaleźć się w paszporcie szczepionkowym. – To, kiedy została podana szczepionka i czy podane zostały dwie szczepionki kończące cykl szczepień. W przypadku Pfizera odporność otrzymujemy tydzień po podaniu drugiej dawki, a w przypadku firm Moderna i AstraZeneca dwa tygodnie po drugiej dawce. Samo podanie szczepionki czy jednej dawki to za mało – dodała.