Pomysł od początku wzbudza ogromne kontrowersje, nie tylko w Izraelu, ale wszędzie, gdzie tylko się pojawia. A jednak, czy komuś się to podoba, czy nie, "paszport covidowy" właśnie staje się faktem. "Smutny dzień dla Izraela", "To zła decyzja" – reagują niektórzy. Oto jak w Izraelu podzielono społeczeństwo według szczepionki przeciwko COVID-19.
Co daje tzw. zielony paszport/zielona przepustka mieszkańcom Izraela?
– On stopniowo otworzy nasz kraj, proszę, używajcie go – zachęca premier Benjamin Neanjahu.
Dokument budzi kontrowersje. Niektórzy ostro komentują na profilu FB premiera Izraela.
Izrael od tygodni szczepi najszybciej na świecie i pod tym względem nie ma sobie równych. W lutym ogłosił nawet, że przystępuje do szczepienia obywateli powyżej 16. roku życia, gdyż większość osób starszych oraz znajdujących się w grupie obarczonej wysokim ryzykiem zachorowania została już zaszczepiona.
Do dziś zaszczepiono blisko połowę społeczeństwa i właśnie ta połowa może już korzystać z dodatkowych profitów przeznaczonych wyłącznie dla ozdrowieńców i osób, które przyjęły dwie dawki szczepionki przeciwko COVID-19.
Jakie to profity? Między innymi wstęp na siłownie, pobyt w hotelu i synagodze, udział w wydarzeniach kulturalnych i sportowych, a także wizyta w restauracji po uprzedniej rezerwacji. Same opisy w mediach mogą brzmieć dziwnie. Pokazują wyraźnie, jak "zielony paszport" zwany "zieloną przepustką" – choć w dobrej wierze – dzieli społeczeństwo.
"Sklepy i niektóre obiekty rekreacyjne znów działają, ale wiele jest otwartych tylko dla zaszczepionych klientów" – pisze "Times of Israel". I dalej: "Od niedzieli sklepy, galerie handlowe, muzea i biblioteki będą otwarte dla wszystkich Izraelczyków. Ale tylko ci, którzy będą zaszczepieni lub są ozdrowieńcami będą w stanie wejść na siłownię, do hotelu, na basen, wziąć udział w wydarzeniach sportowych i kulturalnych".
Izraelska strona rządowa precyzyjnie informuje, kto kwalifikuje się do otrzymania "zielonej przepustki". Czytamy, że poza osobami zaszczepionymi i ozdrowieńcami, do otrzymania jej "na tym etapie nie kwalifikuje się nikt więcej".
Bez przepustki można za to wejść do centrum handlowego, do sklepów w ogóle, muzeów i bibliotek. Nowe zasady weszły w życie w niedzielę 21 lutego. W ten sposób Izrael ogłosił zniesienie obostrzeń po trwającym od tygodni lockdownie.
Premier Netanjahu osobiście odwiedził jedną z siłowni i zachęcał ludzi do korzystania z "przepustki", która ma im dać więcej wolności. – Zielony paszport stopniowo otworzy nasz kraj, proszę, używajcie go – mówił.
Reakcje na "zieloną przepustkę"
Zaglądam na profil facebookowy premiera Benjamina Netanjahu. Takich komentarzy zapewne się nie spodziewał. Część jest naprawdę szokująca. Są tu również bardzo skrajne opinie, część komentujących ma skojarzenia z przeszłością.
"A co jeśli ktoś nie może się zaszczepić z powodów medycznych, jak alergia, czy nowotwór? Nie potrzebujecie takich osób w społeczeństwie? Hitler mówił dokładnie to samo!", "Następny krok – zacznie się nienawiść. Ludzie, którzy nie są zaszczepieni, będą bici na ulicach, ich domy niszczone", "Naprawdę Bibi? Historia się powtarza" – można przeczytać.
Część twierdzi, że premier Izraela ich rozczarował, że popierali go, ale nie tym razem. "Zielony paszport brzmi jak 'pokaż mi swoje dokumenty', "Powinieneś się wstydzić" – reagują.
Pojawia się też kwestia wolności, ale oczywiście, część społeczeństwa rozumie. A wielu z tych, którzy są już zaszczepieni, z pewnością nie może się doczekać, by wreszcie z wolności korzystać.
Tysiące Izraelczyków z "zielonym paszportem"
Zielony paszport, tak naprawdę nazwany "zieloną przepustką" można otrzymać na telefon za pomocą aplikacji, co osobiście zaprezentował premier Benjamin Netanjahu. Ale można też wydrukować ze strony Ministerstwa Zdrowia lub zamówić przez infolinię i otrzymać plakietkę pocztą.
W przypadku osób zaszczepionych dokument przysługuje na pół roku (licząc tydzień od przyjęcia ostatniej dawki), dla ozdrowieńców – do 30 czerwca 2012 roku.
Ministerstwo Zdrowia Izraela podało, że dziesiątki tysiące Izraelczyków posiada już taki "paszport". Jednak w sobotę padła strona, z której można go wydrukować. Ministerstwo informowało, że serwis może być przeciążony i mogą pojawiać się trudności, dlatego dopóki sytuacja nie wróci do normy w zastępstwie "paszportu" można używać zaświadczenia potwierdzającego szczepienie.
To wbrew pozorom dwa różne dokumenty.
Netanjahu, jak pisze "Times of Israel", prosił Izraelczyków o wytrwałość. Po raz kolejny wezwał, by się szczepili. – Mam nadzieję, że w ciągu dwóch tygodni zaszczepimy 95 procent społeczeństwa powyżej 50. roku życia. Szczepcie się, korzystajcie z "zielonego paszportu" i zaczynajcie powrót do życia – powiedział.
Sprawa wzbudza kontrowersje, ale kto wie, może taka czeka nas przyszłość? Już w listopadzie szef australijskich linii lotniczych Qantas jako pierwszy zasygnalizował wpuszczanie na pokład samolotów tylko osób z dokumentem potwierdzającym zaszczepienie na koronawirusa. Od tamtej pory o takim pomyśle słychać coraz częściej. A teraz Izrael pokazuje, jak może to w praktyce zorganizować.