Skruszony Martyniuk stanął przed sądem. "Nie chcę wracać do więzienia, to nie miejsce dla mnie"
Bartosz Świderski
03 marca 2021, 11:58·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 03 marca 2021, 11:58
Daniel Martyniuk stanął przed sądem za prowadzenie auta bez prawa jazdy. Syn Zenka Martyniuka wyraził skruchę. – To była głupota – stwierdził. Jak wyznał, nie chciałby wracać za kratki.
Reklama.
W 2018 roku Danielowi Martyniukowi odebrano prawo jazdy za kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków. Pomimo to wciąż jeździł autem – co najmniej pięć razy. W kwietniu ubiegłego roku został przyłapany na gorącym uczynku, kiedy miał dodatkowo odbywać kwarantannę po powrocie z zagranicy. Trafił wówczas na miesiąc do aresztu.
Martyniuk, który został zwolniony za kaucją, przyznał się do winy. Śledczy ustalili dla niego karę: dwa lata prac społecznych, odebranie prawa jazdy na trzy lata oraz wpłata dwóch tysięcy złotych na cel charytatywny. Sąd Rejonowy w Białymstoku oddalił jednak wniosek o wydanie wyroku bez rozprawy i we wtorek, 2 marca, Martyniuk ponownie pojawił się przed sądem.
Tym razem syn Zenka Martyniuka nie ukrywał skruchy. Jak podkreślił, "nie chciałby trafić za kratki". – Naprawdę źle to wspominam, to nie jest miejsce dla mnie, to jest inny świat, ciężko było – mówił w rozmowie z "Faktem" po wtorkowej rozprawie.
– Żałuję, że jeździłem bez prawa jazdy, nie polecam nikomu, to była głupota. Trzeba będzie za to zapłacić, a prawo jazdy jest potrzebne. (...) Robiłem to dla córki, chciałem się z nią zobaczyć, wracałem rano – dodał. Na wyrok Martyniuk musi jeszcze poczekać – sąd ogłosi go za tydzień.