Wyobraź sobie, że całkowicie gaśnie światło… Tak zaczyna się podróż do świata w którym zmysł wzroku jest całkowicie zbędny. Niewidzialne, choć zupełnie realne przeżycia gwarantuje nam "Niewidzialna wystawa". – Było kilka sytuacji, że ludzie nie mogli pójść dalej i trzeba było ich wyprowadzić do światła – relacjonuje dyrektor wystawy Małgorzata Szumowska
Rzadko kiedy wystawa daje nam możliwość poznania tego, z czym spotykamy się na co dzień. Przedmioty codziennego użytku, pomoce naukowe, gry, a później… całkowita ciemność i pomieszczenia imitujące scenerie z życia wzięte. Jak się jednak okazuje, wystawa której nie możemy zobaczyć daje nam coś, zabierając jeden ze zmysłów.
Wystawa która pokazuje samo życie, narodziła się także w realnym świecie. Pomysł przybył do nas z Węgier. W pewnym małżeństwie wydarzyła się tragedia, która skutkowała utratą wzroku przez młodego mężczyznę. Jego żona nie chciała, aby dzieliła ich tak ogromna przepaść w postrzeganiu świata. Postanowiła wyciemnić całe mieszkanie, tak aby znaleźć się w takiej samej sytuacji jak jej życiowy partner.
Czytaj także: Nasłuchują dźwięku dzwoneczka, a potem kopią. Niewidomi piłkarze muszą być twardzi
Historia tego małżeństwa stała się inspiracją dla twórców pierwszej "Niewidzialnej wystawy". "Wystawa matka" działa na Węgrzech już od przeszło czterech lat. W Polsce "Niewidzialną wystawę" można oglądać już od blisko roku, lecz jak mówi jej dyrektor Małgorzata Szumowska – jest ciągle w fazie rozpędu.
Nie wszyscy są w stanie to wytrzymać
Wystawa składa się z dwóch części – widzialnej i niewidzialnej. Pierwsza część zwiedzania nieco bardziej przypomina tradycyjną wystawę. – Pokazujemy przedmioty codziennego użytku, z których korzystają niewidomi i słabo widzący – mówi dyrektor zarządzająca wystawą, Małgorzata Szumowska. Podczas części widocznej zwiedzający ogląda przedmioty informatyczne, zabawki, zapoznaje się z alfabetem Braille'a oraz wieloma innymi. Poznanie tych przedmiotów sprawia, że ludzie są zdumieni i zaskoczeni. Jest to jednak jedynie preludium przed tym, co jest kluczowym elementem wystawy – świat ciemności.
Druga część wystawy przenosi nas w całkowite ciemności. Przez ponad godzinę znajdujemy się w takim świecie, jak postrzegają go niewidomi. – Osoby które wchodzą do nas po raz pierwszy, są całkowicie zszokowane – mówi dyrektor ekspozycji.
Podróż po świecie osób niewidomych zaczyna się w tak zwanej strefie zero. – Panuje tam ciemność absolutna. W tym pomieszczeniu nie ma nic. Służy temu, aby się oswoić z nowym środowiskiem – tłumaczy Małgorzata Szumowska. To moment, kiedy pary zaczynają trzymać się za ręce. – To błąd. Nasi niewidomi przewodnicy ostrzegają, że do życia bez zmysłu wzroku potrzebne są dwie wolne ręce. Mija parę chwil, zanim zwiedzający stają się samodzielni – mówi dyrektor wystawy.
Przewodnicy już na początku muszą być bardzo wyczuleni na wszelkie sygnały od zwiedzających, którzy nie zawsze są w stanie poradzić sobie z ciemnościami. – Zdarzają się przypadki swego rodzaju klaustrofobii, którą trzeba oswoić. Było kilka sytuacji, że ludzie nie byli w stanie pójść dalej. Pomimo szczerych chęci, musieli przerwać zwiedzanie i byli wyprowadzani do światła – opowiada Szumowska.
Niewidomi przewodnicy są specjalnie szkoleni, aby pomagać osobom, które sobie nie radzą. – To niezwykłe doświadczenie. W realnym życiu to my, ludzie zdrowi, pomagamy osobom niewidomym i słabo widzącym. Jak się okazuje, sami nie jesteśmy w stanie obejście bez ich pomocy w świecie ciemności – zauważa Małgorzata Szumowska.
Ciemność otwiera zdrowym oczy
– Pomieszczenia które odwiedzają nasi goście są odwzorowaniem scen z realnego życia. Nie będę zdradzała co w nich znajdziemy, bo zepsułabym całą niespodziankę – mówi dyrektor projektu. "Niewidzialną wystawę" odwiedziło już 17 tysięcy osób, które przez godzinę swojego życia postrzegały świat tak, jak niewidomi.
Wszyscy odwiedzający mają na początku trochę strachu. O dziwo, mniej od dorosłych boją się dzieci. Zdecydowanie bardziej entuzjastycznie przyjmują ciemne środowisko. Dla dzieci to wielka przygoda, choć często początkowo niezrozumiała.
Wystawa przyciąga wielu niewidomych i słabowidzących, którzy przyprowadzają swoich znajomych oraz rodziny. – Dla niewidomych jest to bardzo ważne. Rodziny dopiero po wizycie u nas są w stanie zrozumieć, co tak naprawdę czują ich bliscy i to każdego dnia. Nie chcemy aby ktokolwiek wychodził z naszego muzeum zdołowany. Celem wystawy jest to, aby każdy zrozumiał, że osoba niewidoma jest taka sama jak my. Jedyne czym się różni, to sposób odkrywania świata – podsumowuje Małgorzata Szumowska.