Czy Polacy zdobędą medal MŚ w konkursie drużynowym? Niepokojąca prognoza
Krzysztof Gaweł
05 marca 2021, 20:36·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 marca 2021, 20:36
W sobotę polskich skoczków czeka konkurs drużynowy na zakończenie mistrzostw świata. W ostatnich czterech MŚ sięgaliśmy po krążek trzy razy, w Lahti w 2017 roku nawet po złoto. Gdyby zsumować piątkowe wyniki skoczków na dużym obiekcie w Oberstdorfie, Biało-Czerwoni zostaliby bez medalu. Czy poprawią swoją formę w sobotę?
Reklama.
Złoty medal i czwarte miejsce Piotra Żyły to jak na razie najlepsze wyniki Biało-Czerwonych w mistrzostwach świata w Oberstdorfie. W sobotę polscy skoczkowie będą mieli jeszcze jedną szansę na medal i udane pożegnanie z czempionatem. Wezmą udział w konkursie drużynowym, w którym na podium stawali w latach w 2013, 2015 i 2017 roku.
O medal w konkursie drużynowym trzeba będzie ciężko walczyć, bo Polacy nie są w tak wysokiej formie, jak podczas zawodów Pucharu Świata. W sezonie 2020/2021 nasz zespół wszystkie trzy konkursy drużynowe kończył na podium. W Wiśle było trzecie miejsce, w Zakopanem drugie miejsce i w Lahti również drugie miejsce. Za taki wynik w sobotę wiele byśmy dali, prawda?
W piątek w konkursie indywidualnym Biało-Czerwoni wypracowali wspólnie 949,4 punktu i ten wynik nie zapewniłby im miejsca na "pudle". Co gorsza, nie dałby nawet miejsca w czwórce. Na najwyższą notę zapracowali wspólnie Austriacy (1020,8 punktu) - złoto zdobył wszak Stefan Kraft, Daniel Huber był ósmy, Jan Hörl dziesiąty, a tuż za nim zawody ukończył Philipp Aschenwald.
Tuż za nimi, gdyby skakano drużynowo w piątek, uplasowaliby się Norwegowie. I to pomimo absencji chorego na koronawirusa Halvora Egnera Graneruda. Srerbny medal wziął w Oberstdorfie Robert Johansson, dalej plasowali się: Marius Lindvik - szósty, Daniel Andre Tande - dwunasty, a Johann Andre Forfang - trzynasty. Nota wspólna Skandynawów to 1002,6 punktu.
Brązowy medal? Dla Słowenii, choć trzeba dodać, że w serii finałowej w piątek znalazło się trzech skoczków z tego kraju. Na potrzeby naszej symulacji pomnożymy więc notę Bora Pavlovcicia razy dwa i dodamy do dorobku ekipy, choć skoczek został zdyskwalifikowany za zbyt długie narty. Jego wynik - załóżmy że skakał przepisowo - oraz noty Petera Preva (16. miejsce), Cene Prevca (9. miejsce) i Anże Laniska (5. miejsce) dają wspólnie 973,6 punkty. I miejsce na podium.
Dość niespodziewanie słaby wynik wypracowali Niemcy. Choć skakało ich w finałowej serii pięciu, wspólną notą nie wywalczyliby medalu. Trzeci Karl Geiger, 17. Markus Eisenbichler, 18. Pius Paschke i 22. Severin Freund w sumie zdobyli 954,8 punktu. I to w sytuacji, gdy upadek przy drugim skoku zaliczył Eisenbichler. Gospodarze i Stefan Horngacher mają powody do zmartwienia.
Tak samo jak nasz zespół, piąty po podsumowaniu wyników. Czwarty był Piotr Żyła, 15. Dawid Kubacki, 19. Kamil Stoch i 21. Andrzej Stękała. Wspólna nota 949,4 punktu. Niezbyt napawa to nas optymizmem, każdy z naszych skoczków musi poprawić swoje wyniki, by wspólnie wypracować krążek. Do trzeciej Słowenii straciliśmy 24,2 punktu, do pierwszej Austrii 71,4 punktu. To przepaść, którą trzeba jakoś zasypać.
Nasz zespół w ostatnich czterech mistrzostwach świata sięgał trzy razy po medale w drużynówce. W 2017 roku w Lahti było historyczne złoto, dwa lata wcześniej w Falun brąz, tak samo jak w 2013 roku w Val di Fiemme. Biało-Czerwonych z pewnością stać na kolejne podium i medal w Oberstdorfie. Przed dwoma laty w Seefeld byli tuż za podium, tak samo jak w Oslo (2011) i Libercu (2009).
W sobotę polscy skoczkowie będą mieli szansę się poprawić, o godzinie 17:00 wezmą udział w konkursie drużynowym. Liczymy na to, że Biało-Czerwoni będą walczyć o medal i zakończą mistrzostwa świata w Oberstdorfie pozytywnym akcentem.