Najstarszy syn Jacka Rozenka zdradził, co działo się z jego ojcem po udarze. Adrian Rozenek w ostatnim wywiadzie dla "Dzień dobry TVN" opowiedział, że na początku lekarze nie dawali aktorowi szans na przeżycie. – Lekarze mówili, że umiera i nie przeżyje nocy – przyznał 29-latek.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
W maju 2019 roku Jacek Rozenek przeszedł rozległy udar mózgu. Jego stan określano wtedy jako ciężki. Mężczyzna był częściowo sparaliżowany i miał problemy z mówieniem.
Choć od tamtej pory wiele zmieniło się na lepsze, to bliscy i znajomi aktora z przerażeniem wspominają tamten krytyczny czas. Najstarszy syn Adrian – ze związku Jacka Rozenka z producentką telewizyjną Katarzyną Litwiniak – opowiedział, że lekarze kazali mu przygotować się na najgorsze.
– Wszyscy lekarze mówili mi, że on już umiera, że nie przeżyje nocy, więc pojechałem się pożegnać z ojcem. Ze wszystkich stron dostawałem informację, że to już koniec. Nie wierzyłem, że chce mnie zostawić już teraz. Przez całe życie dawał z siebie 120 proc. Zdobywał najwyższe szczyty i biegał jak najdalej – wyznał Adrian Rozenek w materiale "Dzień dobry TVN".
Jacek Rozenek sam wspominał, że w szpitalu informowano go, że nie będzie mógł chodzić przez bezwładną nogę. Artysta tuż po udarze miał też kompletnie nieruchomą rękę. Od tamtego czasu minęły już prawie dwa lata.
Dzięki determinacji i rehabilitacji, aktor z "Barw szczęścia" poprawił swoją sprawność fizyczną do tego stopnia, że mógł wrócić na plan serialu, gdzie wciela się w rolę Artura Chowańskiego.
– Przeczytałem o komorze normobarycznej i to mi pozwoliło chodzić. Stwierdziłem, że to mi pozwoli przetrwać najcięższe chwile. Po roku zacząłem poruszać ręką. Pięć razy w tygodniu byłem na basenie, ale teraz już pływam. Wróciłem do większości rzeczy, które robiłem przed udarem – powiedział Jacek Rozenek.
Aktor podkreślał, że miał ogromne wsparcie ze strony bliskich, jednak nie zawsze chciał pomocy osób trzecich. Było to związane z jego stanem zdrowia psychicznego, które jak podkreśla jest często pomijaną kwestią w walce z powrotem do zdrowia po udarze.
– Pierwszego dnia, kiedy zwolniono mnie ze szpitala i wróciłem do domu, ze 4 razy leżałem na twarzy i nie pozwoliłem sobie pomóc. To jest potworny błąd, jeśli komuś pomaga bardzo rodzina. (...) To potworna choroba psychiczna i o tym się nie mówi – przyznał Rozenek.