
Jakiś czas temu aktor Jacek Rozenek doznał udaru. Jego problemy ze zdrowiem były na tyle poważne, że rodzina aktora przyjechała do szpitala się z nim pożegnać. – Byłem przekonany, że zasnąłem, ale to był raczej jakiś dziwny trans – zdradził w rozmowie z portalem Poradnik Zdrowie.
REKLAMA
Do udaru doszło, gdy były mąż Małgorzaty Rozenek-Majdan znajdował się w samochodzie. – Byłem przekonany, że zasnąłem, ale to był raczej jakiś dziwny trans. (…) Gdy się z niego ocknąłem i zerknąłem na zegarek, z przerażeniem dostrzegłem, że jest godzina 15:30, co oznaczało, że wydarzenie, którego miałem być gospodarzem już się dawno zaczęło. Chciałem chwycić za telefon i zadzwonić do organizatora, żeby się usprawiedliwić, ale nie mogłem się ruszyć – wspomina.
Aktor podkreślił, że nie miał kontroli nad rękami i nogami. Dopiero po prawie godzinie od wybudzenia się do jego samochodu podszedł dozorca parkingu, na którym zrobił postój. – Wybełkotałem, że źle się czuję, zadzwonił więc szybko po pogotowie. Nie wiem, jak długo bym tkwił w aucie, gdyby nie ten człowiek – wyznał.
Jacek Rozenek doświadczył klasycznych objawów udaru - połowicznego porażenia ciała, trudności z mówieniem oraz afazji. – Kiedy przyjechali do mnie najbliżsi byliśmy przekonani, że właściwie tylko po to, abyśmy zobaczyli się po raz ostatni – zaznaczył.
50-latek przyznał, że przed zdarzeniem bardzo dużo pracował. – W ciągu jednego miesiąca potrafiłem przejechać samochodem 15 tys. Kilometrów. Ale, jak słyszę od kogoś taki tekst: "za dużo pracowałeś, teraz sobie odpocznij", to jestem wściekły – dodał.
źródło: Poradnik Zdrowie