Kryzys szaleje, Polacy oszczędzają. Żyjemy w ciągłym biegu, chcemy jeść szybko, smacznie i tanio. To powoduje, że restauracje upadają, a właściciele fast foodów zacierają ręce i liczą zyski.
Polacy są coraz ostrożniejsi w wydawaniu pieniędzy, ciężka sytuacja gospodarcza odbija się na przedsiębiorcach. Przekłada się to również na to, co jemy. Ciągły pęd i oszczędzanie powodują, że coraz częściej jemy w fast foodach. To powoduje, że zamykane są kolejne restauracje, ale fast foody kwitną i liczą zyski.
McDonald's i AmRest (właściciel sieci KFC) otwierają coraz to nowe lokale. Co prawda, lipiec tego roku był jednym z najgorszych miesięcy dla McDonald'sa, ale tylko dlatego, że... w tym miesiącu nie wzrosła ich sprzedaż. To najgorszy wynik od 9 lat, ale i tak lepszy, niż uzyskuje większość restauratorów.
Jak podaje "Rzeczpospolita" sieci typu fast food ani myślą zaciskać pasa i oszczędzać. Mają ekspansywne plany. Według nich, rynek Europy Środkowo-Wschodniej wciąż ma zapotrzebowanie na tę branżę. Oszczędzamy, jesteśmy zapracowani, nie mamy czasu ani siły gotować w domu. Przez to skłaniamy się ku fast foodom, których właściciele w kryzysie zacierają ręce.
Nawet małe lokale z kebabami przeżywają swój złoty okres, bo radzą sobie lepiej, niż duże restauracje. Oferują jedzenie szybko, smacznie i tanio. Mają jednak o tyle gorzej od fast foodów, że miejsc z kebabami jest bardzo dużo i Polacy już nie zjedzą byle gdzie. Rosną wymagania, dlatego na rynku nie ma miejsca dla walących się ruder z przyblakłym napisem "Kebab".
Na szczęście, fast foody nie zdominowały jeszcze kompletnie branży gastronomicznej. W opozycji do nich stoją ekskluzywne restauracje, które przyciągają całkiem innych klientów. Stawiają na elegancję, szyk, umiejętności kucharza i wykwintność dań. Za to ludzie zamożni są gotowi płacić spore pieniądze.