
Ewakuowano 160 tys. ludzi
W elektrowni Fukushima Dai-Ichi nie było żadnych ofiar. Ale zawiódł system chłodzenia reaktorów, stopiły się rdzenie trzech reaktorów, doszło do serii awarii, które nie tylko Japonię postawiły na równe nogi. Była to największa katastrofa nuklearna od czasów Czarnobyla.Czy życie wróciło do normalności
Epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się ok. 140 km od wybrzeża regionu Tōhoku, który znajduje się w północno-wschodniej części największej wyspy Japonii, Honsiu. Fukushima jest jedną z sześciu prefektur.Relacja Polaków z Fukushimy
Relacje są poruszające. Już z okien samochodu widać opuszczone sklepy, samochody, domy. Polacy zatrzymują się w miejscowości Namie. – Kiedyś było tu 22 tys. mieszkańców. W tym momencie część miasta jest otwarta i ludzie mogą wracać, ale część jest zamknięta. Wróciło tylko 900 osób – opowiadali w 2019 roku.Walka z odpadami i dekontaminacja
"Walka z promieniowaniem w strefie zamkniętej to herkulesowe zadanie na dziesięciolecia" – zauważa "Deutsche Welle"."Zaledwie rok po katastrofie nuklearnej w marcu 2011 r. robotnicy w maskach i kombinezonach ochronnych rozpoczęli usuwanie promieniotwórczego materiału z miejsc, w których przebywali i przemieszczali się ludzie – 840 kilometrów kwadratowych w 52 miastach. Robotnicy zeskrobali górną pięciocentymetrową warstwę gleby ze wszystkich powierzchni – pól, klombów, parków, placów zabaw. Spryskali również dachy domów, drogi i ścieżki, filtrowali skażoną wodę. Przycięto drzewa, żywopłoty i krzewy, zebrano liście i ściółkę. Wydano na ten cel 24 miliardy euro". Czytaj więcej