Za naszą zachodnią granicą nauczyciele dostrzegli wreszcie, że w dzisiejszych czasach najmłodsi mają tyle zajęć na głowie, że wielu dzieciom brakuje czasu na odpowiednio długi odpoczynek. Dlatego jedna ze szkół w Niemczech wkrótce wprowadzi zakaz zadawania prac domowych.
Więcej materiału do samodzielnego opanowania w domu, niż zostało przerobione w szkole, to nie tylko codzienność polskich uczniów. Podobne problemy mają także
dzieci w niemieckich szkołach. Za Odrą moda na wypełnianie kalendarza najmłodszych do maksimum zapanowała dodatkowo o wiele lat wcześniej, niż w Polsce. Dziś do tamtejszych podstawówek chodzi już kolejne przemęczone szkolnymi i pozaszkolnymi obowiązkami pokolenie.
Szkoła, praca domowa, korepetycje, taniec, jazda konna, nauka języka... To codzienność dla większości dzieci. Za naszą zachodnią granicą część nauczycieli zrozumiała jednak, że nałożenie tylu obowiązków na młodego człowieka nie prowadzi do niczego dobrego. Dobrze wiadomo, że fiaskiem kończy się przekonywanie rodziców, którzy chcą, by ich dziecko szybko zyskało jak najwięcej umiejętności. W jednej z placówek w Nadrenii Północnej-Westfalii uznano więc, że najwyższy czas skończyć z zadawaniem prac domowych.
Niemieccy pedagodzy podkreślają, że teraz uczniowie zostają w szkole nawet do godz. 18 i po powrocie do domu mają naprawdę mało czasu na odpoczynek, nawet bez pracy domowej. Wcześniej ograniczające czas wolny młodzieży zmiany w systemie
edukacji były silnie krytykowane także przez oświatowych związkowców, którzy podkreślali, że w tym przypadku muszą bronić nie tylko pracowników szkół, ale także uczniów.