W obliczu doniesień o poważnych skutkach ubocznych coraz więcej państw zawiesza szczepienia preparatem firmy AstraZeneca. Dr Leszek Borkowski uważa, że Polska nie powinna iść tą drogą. – Dzisiaj wokół tej szczepionki pojawia się wiele informacji, które są bardziej emocjonalne niż racjonalne – podkreślił farmakolog w rozmowie z Interią.
W poniedziałek niemieckie MZ ogłosiło, że szczepienia na COVID-19 preparatem AstraZeneca w tym kraju zostają zawieszone. Wcześniej taką decyzję podjęli m.in. Włosi, Francuzi czy Holendrzy. Powodem są doniesienia o zakrzepicy żył mózgowych u osób, które przyjęły tę szczepionkę.
Podczas rozmowy z Interią dr Leszek Borkowski został zapytany, czy jego zdaniem należy szczepić się produktem AstryZeneki. Odpowiedź farmakologa była twierdząca.
– Dzisiaj wokół szczepionki AstraZeneca pojawia się wiele informacji, które są bardziej emocjonalne niż racjonalne. Jeżeli ktoś po szczepieniu ma jakieś problemy zdrowotne, to zawsze trzeba sprawdzić, czy te problemy zdrowotne wynikają z przyjęcia szczepionki, czy też są niezależne – wyjaśnił Borkowski.
– Powiem coś bardzo okrutnego: jeżeli podajemy jakąkolwiek szczepionkę i ona wywołuje poważne niepożądane odczyny poszczepienne łącznie ze zgonami w skali np. jednej tysięcznej procenta, to co jest ważniejsze: uchronić populację przed daną chorobą zakaźną, czy też wycofać szczepionkę? – spytał farmakolog.
Polski rząd na razie podziela jego opinię. W podobnym tonie na ten temat wypowiadał się Adam Niedzielski. Szef resortu zdrowia przekazał też, że szczepionkę firmy AstraZeneca przyjęło już ponad pół miliona Polaków.