Lech Wałęsa opublikował na Facebooku nagranie, na którym odniósł się do ostatniej wizyty Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego w Bydgoszczy. Były prezydent nie zostawił na Dudzie suchej nitki, krytykując jego orędzie do uczestników uroczystości. – Panie prezydencie Duda, pan jest kiepskim politykiem i nieszczęściem dla Polski – skwitował Wałęsa.
Andrzej Duda uczestniczył w piątek w Bydgoszczy w uroczystościach upamiętniających wydarzenia z Bydgoskiego Marca 1981 roku. W naTemat.pl informowaliśmy o tym, że gdy prezydent zabrał głos, część zgromadzonych bydgoszczan zaczęła gwizdać oraz krzyczeć "Andrzej Duda, będziesz siedział". Prezydent co prawda nie zareagował na miejscu na wyzwiska i okrzyki, ale odniósł się do nich później na Twitterze.
Głos w sprawie wizyty władz w Bydgoszczy zabrał ostatnio Lech Wałęsa. Były prezydent postanowił skomentować sprawę, bo wiele osób wskazało mu, że Andrzej Duda próbował zaatakować go w swoim przemówieniu.
– Na pomoc przychodzą robotnicy z "Solidarności", przychodzą poprzez przybycie tutaj na miejsce i wsparcie protestujących, ale przede wszystkim przychodzą poprzez to, że mimo tego, że Lech Wałęsa wzywał do zaprzestania wtedy protestu tutaj w Bydgoszczy, to jednak "Solidarność" decyduje o ogłoszeniu strajku ostrzegawczego na 27 marca – mówił o wydarzeniach z Bydgoskiego Marca 1981 roku prezydent Duda.
Zdaniem Wałęsy ze słów Andrzeja Dudy można było wywnioskować, że podejmował on w 1981 roku niekorzystne dla kraju decyzje. – Atakiem odpowiem na atak – stwierdził Wałęsa i w ten sposób rozpoczął swój obszerny komentarz.
– Panie prezydencie Duda, pan jest kiepskim politykiem i nieszczęściem dla Polski. Mógłbym to długo udowadniać, ale zostawię to (...) Nie wiem, czy pan wie, ale ja wtedy musiałem stanąć przeciwko wszystkim. W Bydgoszczy właściwie nikt mnie nie wspierał – powiedział podczas nagrania na Facebooku Lech Wałęsa.
Wałęsa w swoim filmie opowiedział również o tym, jak on pamięta wydarzenia Bydgoskiego Marca 1981 roku. Przyznał, że nie był wtedy w komfortowej sytuacji, gdyż nikt go nie wspierał. Porównał to zdarzenie do Powstania Warszawskiego, mówiąc, że miał równie trudne zadanie, co dowódcy zrywu z 1944 roku. Zdaniem byłego prezydenta wydarzenia w Bydgoszczy były prowokacją najwyższych władz, której nigdy nie udowodniono.