Jarosław Kaczyński w ostatnich miesiącach poprawił swój wizerunek. Jawi się jako jedyny ratunek dla Polski, który kocha wszystkich i z wszystkimi się dogada. Ale my przypominamy to, co przykryły eksperckie debaty i niezależni kandydaci na premiera.
PiS dba o Polskę – ma propozycje gospodarcze, chce prowadzić dialog z ekspertami. Pochyla się nad służbą zdrowia, zapewnia, że popiera niezależne rządy fachowców. Taki obraz PiS-u i jego lidera wyłania się, jeśli popatrzeć na ostatnie tygodnie. Obraz, który warto uzupełnić o to, co już o Kaczyńskim i PiS-ie wiemy, a o czym zapomnieliśmy.
Kaczyński kocha Polaków
Czy zmienić się mógł sam Jarosław Kaczyński? Na pozór można odnieść wrażenie, że tak. W sobotę w Białymstoku lider PiS-u mówił, że rządzący krajem powinien kochać
Co z tymi Ślązakami?
"Śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej" – słowa Kaczyńskiego z raportu o stanie RP z końca marca 2011 roku. Już w lipcu tego samego roku Kaczyński zmienił zdanie. "Nie ma sprzeczności między polskością a śląskością" – zapewniał prezes podczas wizyty w Katowicach 02.07.2011.
wszystkich Polaków. I że on słowem "miłość" nie szafował tak, jak Platforma Obywatelska.
To prawda, rzadko kiedy szef Prawa i Sprawiedliwości mówił o miłości. Może dlatego, że sam bynajmniej nie kocha wszystkich Polaków. Wykluczeni z kochanych przez niego mogą czuć się chociażby Ślązacy ("zakamuflowana opcja niemiecka"), a także homoseksualiści. Tych ostatnich, jeśli PiS zdobędzie władzę, chętnie by zapewne nakłonił albo do wyjazdu z kraju (co i tak, według posłanki PiS Barbary Bartuś byłoby "małą stratą") albo wysłał na przymusowe leczenie.
In vitro? Do więzienia!
Nowo odkrytą miłością prezesa nie zostaną też raczej obdarzeni ludzie popierający in vitro. A "dzieci z probówek" tym bardziej, w końcu na ich narodziny złożyło się kilka (kilkaset? kilka tysięcy?) śmierci zarodków. Według PiS-u, zarodki mają duszę, dlatego nie wolno ich zabijać. Stąd też trzy miesiące temu, o czym wielu z nas zdążyło zapomnieć, PiS zaproponował, by za in vitro karano więzieniem. To dopiero miłość.
Wówczas profesor Krzysztof Łukaszuk, jeden z najwybitniejszych specjalistów od in vitro w Polsce, tak skwitował poglądy PiS: "Jeśli zarodek miałby mieć duszę, to czy to
znaczy, że Kaczyńscy mieli po pół duszy?". Pomijam już fakt, że teoria PiS-u o in vitro jest dość niespójna od strony technicznej, ale kto by się przejmował szczegółami?
Polityka zagraniczna PiS? "Katastrofa"
Tak samo szczegóły są mało ważne, kiedy przychodzi do analizowania polityki zagranicznej PiS-u. Jarosław Kaczyński w swoich przemówieniach wielokrotnie stwierdza, że obecna polityka rządu jest fatalna, a Polska ma służalcze podejście do innych państw, szczególnie Rosji i Niemiec. Według Jarosława Kaczyńskiego, na arenie międzynarodowej potrzebna jest "twarda gra". Kaczyński w swoim sobotnim przemówieniu w Białymstoku przypominał, że jego rząd prowadził taką twardą politykę i nie ulegał Rosji czy Unii Europejskiej.
Niestety, w ocenie prof. Romana Kuźniara, specjalisty od stosunków międzynarodowych w naszym kraju, polityka zagraniczna rządu PiS była, delikatnie mówiąc, kiepska. – Trudno w ogóle mówić o polityce zagranicznej w okresie rządów PiS. To był chaos, pokaz niekompetencji oraz irracjonalnego woluntaryzmu. Koncepcji polityki zagranicznej nie było, a jak już się pojawiały, to nasączone fobiami. PiS ujawnił swoją nieznajomość świata i Europy – ocenia prof. Kuźniar.
Niech PiS idzie do kasyna
Profesor wskazuje, że polityka zagraniczna PiS była niespójna – raz zajmował się nią specjalista Stefan Meller, a chwilę później jego miejsce zajęła "osoba nie przygotowana
i pozbawiona predyspozycji". – To była katastrofa dla Polski – przypomina prof. Kuźniar. – W tym okresie mówiło się "twarda gra", "bronienie narodowych interesów", ale Europa na takie sarmackie zachowania tylko wzruszała ramionami. Tamten rząd zepchnął nas na margines dyplomatyczny – przestrzega specjalista.
Polityka zagraniczna, jako jedna z najważniejszych składowych rządzenia, powinna budzić zainteresowanie nas jako obywateli. Tak nie jest, a PiS z tego korzysta – rzuca zarzutami w PO, ale nie oferuje nic w zamian. – Od tamtej pory nic się nie zmieniło, nadal w PiS-ie nie ma odpowiedniej osoby, która mogłaby zajmować się polityką zagraniczną. Nawet "nowi" prezentują ten sam styl i mentalność. To deprymujące, bo świadczy to o braku umiejętności analizowania i autorefleksji oraz wyciągania wniosków – dowodzi profesor Kuźniar. Zaś model "twardej gry", promowany przez PiS, najcelniej podsumowuje cytat z książki profesora, widoczny obok.
Gospodarka, lemingu!
Oczywiście, Polaków bardziej niż polityka zagraniczna interesuje gospodarka. Przynajmniej w praktycznym wymiarze, czyli tego, czy jest praca i za ile. Tutaj również
Kaczyński często chwali się dokonaniami swojego rządu. Przypomina, że w latach 2005-2007 był duży wzrost PKB i powstało sporo miejsc pracy. To wszystko prawda, ale czy słusznie przypisuje się to ówczesnemu rządowi?
– Przede wszystkim w tamtym okresie rozwijaliśmy się samodzielnie, dzięki ciężkiej pracy polskich przedsiębiorców – ocenia Ireneusz Jabłoński, ekspert z Centrum im. Adama Smitha. – Nie było wtedy żadnych spektakularnych decyzji politycznych. Prawdą jest, że rząd PiS miał koniunkturę, sytuacja im sprzyjała. A brak ekscesów wydatkowych, wstrzemięźliwość w wydawaniu pieniędzy przez rząd sprawił, że faktycznie ta sytuacja finansowa się utrzymała – stwierdza Jabłoński. I przyznaje, że było kilka decyzji sprzyjających gospodarce, ale to tyle. Prawda jest taka, że PiS "swoje" sukcesy gospodarcze zawdzięcza w dużej mierze koniunkturze, a nie wybitnej polityce. Choć niewątpliwą zasługą tamtego rządu – w przeciwieństwie do wielu innych gabinetów – jest fakt, że nic wtedy nie popsuto. Przypisywanie jednak rządowi wzrostu gospodarczego jest co najmniej przesadą, jeśli nie nadużyciem.
Niewiarygodny polityk
Oczywiście, takie przypisywanie sobie zasług stosuje każda partia polityczna, nie tylko PiS. I tak samo jak każda inna polska partia polityczna, tak i PiS wraz ze swoim liderem
są mało wiarygodni. – Elektorat ma pamięć złotej rybki. Kto, przy dzisiejszej debacie o służbie zdrowia, pamięta Kaczyńskiego, który zagłuszał protest pielęgniarek i mówił, że nie jeść kolacji to jeszcze nie głodówka? – przypomina Wiesław Gałązka, były dziennikarz, obecnie specjalista do spraw wizerunku i wykładowca Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Prawo i Sprawiedliwość stara się, w ostatnich dniach, nadrobić wiarygodność i pokazać, że to partia nie tylko od Smoleńska. Wyborcy zaś, zauroczeni troską o gospodarkę, tej manipulacji się poddają. – W przypadku PiS-u u góry partii odeszło się od tematyki smoleńskiej, jest tak ekspercko, ale to tylko chwilowe wykorzystanie milczenia PO. Jak to się mówi: wśród ślepych jednooki jest królem. A roszczeniowa część społeczeństwa zawsze chętnie wysłucha o tym, co im się od państwa należy – wykazuje populizm Kaczyńskiego Gałązka. I dodaje: – PO i rząd, na skutek licznych wpadek, stracili inicjatywę informacyjną. PiS zaś, pewnie za radą jakiegoś spin doctora, może Adama Bielana, podjęło tę inicjatywę, żeby zyskać przed wyborami.
Premier Gliński? Dobry żart
Jednym z takich mocnych wizerunkowo punktów w ostatnich dniach była inicjatywa z profesorem Glińskim. Niezależny kandydat na premiera miał
Marcinkiewicz też miał być premierem
"Kazimierz Marcinkiewicz to premier na cztery lata" – mówił we wrześniu 2005 roku Jarosław Kaczyński. Już w lipcu 2006 roku prezes PiS zastąpił Marcinkiewicza na stanowisku premiera.
Źródło: Rozmowa w TVN24, 27 września 2005
pokazać, że partia Kaczyńskiego jest otwarta na ludzi z innymi poglądami, a sam jej lider wcale nie musi być premierem. Wizerunkowo byłby to świetny ruch, jest tylko jedno "ale". Tydzień temu Mariusz Błaszczak na antenie TVP.Info powiedział: "Jedynym kandydatem na premiera po wyborach jest Jarosław Kaczyński. Ten (prof. Gliński – przyp. red.) jest tylko do wyborów". Podobnie mówił potem Adam Hofman w TVN24.
– Nie wierzę w to – kwituje krótko kandydaturę prof. Glińskiego Wiesław Gałązka. – I dziwię się, że nawet eksperci, z tytułem naukowym, ufają słowom polityków – dodaje o profesorze Glińskim nasz rozmówca. W wywiadzie dla naTemat politolog dr Jarosław Flis tak z kolei kwitował fakt, że wystawiono Glińskiego: "To przećwiczony, na wyborach samorządowych, manewr. Przedstawienie niezależnego kandydata, o którym nasz elektorat wie, że to i tak nasz, a elektorat przeciwników może pomyśleć, że faktycznie jest niezależny". Czy ktokolwiek jeszcze wątpi, że profesor Gliński to tylko chwilowa zasłona dymna, a jedynym i słusznym kandydatem PiS-u na premiera jest Jarosław Kaczyński?
To nie jest agitacja
Nie wątpię, że Jarosław Kaczyński troszczy się o Polskę. Nie wątpię, że chce naprawić gospodarkę, nawet jeśli nie zgadzam się z jego poglądami w tej sprawie. Nie wątpię również, że ta sama osoba, która dzisiaj namawia do eksperckich debat i wzywa do powoływania niezależnych rządów, sama chętnie zostanie premierem, jeśli wygra wybory.
Prawo i Sprawiedliwość mydli nam oczy debatami, premierami i troską o gospodarkę, ale nie zapominajmy – PiS przy władzy to powrót do projektów typu "więzienie za in vitro", ukrytych ostatnimi czasy za facjatami rozmaitych ekspertów. To również, jak to określił Wiesław Gałązka, "klęczenie przed Kościołem". Gospodarka gospodarką, ale pewnie wiele osób, które mogły w ostatnich dniach skusić się na przemianę wizerunkową PiS, nie chce wcale żyć w tyranii Kościoła katolickiego.
Jarosław Kaczyński ma moc przyciągania mediów swoimi tematami. Można to nazwać "prowadzeniem na sznureczku". Można też cenną polityczną umiejętnością. W sumie oczekiwaną od polityków na tym poziomie. Jeśli były szef rządu przedstawia swojego "kandydata na premiera", to ja akurat oczekiwałbym od mediów, że poinformują kim jest ten człowiek, po co przychodzi, czego chce, o co w tym wszystkim chodzi i jakie ma szanse. CZYTAJ WIĘCEJ
Prof. Roman Kuźniar
Specjalista ds. stosunków międzynarodowych
Należy unikać rozumienia polityki zagranicznej jako ,,twardej gry”. Polityka zagraniczna jest cierpliwym, długotrwałym i uważnym wysiłkiem, a nie grą. Kto myli politykę zagraniczną z kasynem, nie powinien zajmować się polityką, lecz udać do Monte Carlo na własny koszt.
Książka "Polityka zagraniczna III RP"
Jarosław Kaczyński
Prezes PiS, były premier
Władza Samoobrony w Polsce to będzie kryzys europejski, dużo większy niż ten austriacki.
Wypowiedź dla radiowej Trójki z dnia 15.11.2002
Wiesław Gałązka
Specjalista ds. wizerunku
Będę okrutny: dzisiaj żaden z polskich polityków nie jest wiarygodny. Otaczają się swoimi zwolennikami, nie korzystają z zewnętrznych doradców, a ci wewnętrzni tylko potakują albo kombinują jak oszukać społeczeństwo. Komunikacja nie służy informowaniu, a manipulacji.