Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło dziś nowy projekt ustawy o in vitro. Tak radykalny, że walczący o tę metodę zapładniania przecierają oczy ze zdumienia – za stosowanie in vitro miałaby grozić kara więzienia. Poglądy PiS są nawet bardziej ekstremalne, niż ortodoksyjnych muzułmanów, bo nawet tam – w Arabii Saudyjskiej czy Iranie – in vitro nie jest zabronione.
PiS zgłosił dwa nowe projekty ustaw zakazujących in vitro. Jeden z tych projektów, ostrzejszy, zakłada, że za stosowanie metody in vitro miałaby grozić kara grzywny lub pozbawienia wolności do 2 lat. Jak tłumaczył szef komisji zdrowia z PiS i autor projektu Bolesław Piecha, "efektywność tych zabiegów nie jest rewelacyjna", a "robi się to kosztem innych zarodków". Jarosław Kaczyński zaś przyznał, że "chodzi o wyrażenie, że tego rodzaju praktyki (metoda zapłodnienia pozaustrojowego in vitro) są niedopuszczalne".
W Polsce debaty o in vitro toczą się od dobrych kilku lat i żadna władza nie jest w stanie doprowadzić tej sprawy do końca. – Jesteśmy jedynym krajem w Europie, gdzie nie zostało to uregulowane – mówi nam Anna Krawczak, wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Nasz Bocian. W kwestii in vitro
Nawet islam to dopuszcza
Wśród krajów muzułmańskich na próżno można szukać takich, które zabraniają in vitro. Iran, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie – wszędzie tam można używać tej metody, chociaż w niektórych krajach, na przykład Turcji, korzystanie z cudzego nasienia jest uważane za cudzołóstwo. Jest tylko jeden kraj, w którym in vitro jest naprawdę zakazane: Kostaryka. – Nigdzie indziej nie ma takiego zakazu. Chociaż na przykład na Malcie nie ma regulacji dotyczących in vitro, więc też są tam problemy – mówi nam Anna Krawczak. – A kraje arabskie mają bardzo dobre wyniki w leczeniu niepłodności i korzystaniu z in vitro.
Najbardziej liberalne przepisy z zachodniego kręgu cywilizacyjnego ma Izrael. Tam in vitro refunduje się na potęgę, bo państwo stawia na dużą rozrodczość – między innymi dlatego, że utrzymuje sporą armię. Jak wskazuje nam prof. Krzysztof Łukaszuk z kliniki INVICTA, jeden z najlepszych specjalistów od in vitro w naszym kraju, w Skandynawii ze "sztucznych" technik rozrodu pochodzi od 5 do 7 proc. dzieci.
Posła PiS Tomasza Latosa z komisji zdrowia nie wzrusza fakt, że jesteśmy w tyle nawet za radykalnymi krajami muzułmańskimi. – To, że coś jest za granicą, to żaden argument. Można by go wyciągać przy każdej sprawie – mówi nam parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości. – Z jednej strony rozwija się wiedza o in vitro, ale z drugiej mamy też coraz większą wiedzę o początkach życia i zarodkach. Nie powinniśmy się w tej kwestii wzorować na innych.
Słono zapłacimy?
Niestety, prawo dotyczące in vitro to nie tylko kwestia światopoglądu polityków i społeczeństwa. Nasz kraj nie wprowadził unijnych dyrektyw, które to regulują. – Podpisaliśmy je, ale nie wdrożyliśmy ich, za co będziemy płacić ogromne kary – przypomina Anna Krawczak ze Stowarzyszenia Nasz Bocian, zajmującego się leczeniem niepłodności.
Również nigdzie w Europie nie jest tak, że nie refunduje się in vitro. – Różnie to bywa, w zależności od kraju, ale refundowane jest cokolwiek. U nas pacjentom przydałoby się chociaż refundowanie leków, które służą leczeniu niepłodności, a niekoniecznie
używane są w przy in vitro – wskazuje Krawczak.
Skąd więc u nas taka niechęć do tej metody? Wynika to ze stanowiska kościoła katolickiego, który jako jedyny negatywnie opiniuje in vitro. – Ogólnie kościoły chrześcijańskie nie mają raczej problemu z in vitro. Ani protestanci, ani ewangelicy, ani judaizm, ani nawet islam tego nie zabraniają. Tylko Kościół katolicki – podkreśla Anna Krawczak.
Niepłodne podziemie
Wiceprzewodnicząca Naszego Bociana wskazuje, że zakaz stosowania in vitro może spowodować powstanie podziemnego rynku takich usług, bo ludzie i tak będą chcieli to robić. Zaprzecza temu Tomasz Latos.
– Wydaje mi się mało prawdopodobne, by powstało jakieś podziemie. Nigdy bym się nie ośmielił stawiać lekarzy w roli przestępców, którzy schodzą do jakiegoś podziemia i działają niezgodnie z prawem – mówi nam poseł PiS.
O ile jednak "podziemie in vitro" mogłoby nie powstać, bo groziłoby to naszym lekarzom konsekwencjami prawnymi, to już wyjazdy za granicę pacjentów chcących użyć tej metody są bardzo prawdopodobne. Najbliższym krajem z rozwiniętym rynkiem leczenia niepłodności są Czechy i to tam najczęściej jeżdżą Polacy. – Ale też na Ukrainę. Tyle, że tam nie ma regulacji i bezpieczeństwo leczenia tam jest zerowe – przestrzega Anna Krawczak.
Wyjazdy za granicę wydają się tym bardziej prawdopodobne, że w Polsce aż 4 miliony par ma problemy z płodnością, z czego aż 200 tysięcy dostało wskazanie na leczenie. A zmuszanie do korzystania z pomocy za
granicą, zdaniem Krawczak, to zwiększanie zagrożenia zdrowia pacjentów, którzy mogą po prostu trafić na złe kliniki.
Absurdalny pomysł
Wątpliwości co do niesłuszności zakazu in vitro rozwiewa profesor Łukaszuk. – Problem z in vitro jest taki, że ktoś sobie wymyślił, że człowiek powstaje w momencie poczęcia. Ale trzeba mieć świadomość, że 3/4 poczętych ciąż kończy się do piątego tygodnia. Z punktu widzenia kościoła wynika, że Bóg zabrania pójść 3/4 populacji do nieba – wskazuje profesor.
Dodaje też, że "autorzy projektów tych ustaw bazują na mitach dotyczących in vitro". – W klinikach leczenia niepłodności zarodki nie są niszczone, a nowoczesne metody kriokonserwacji sprawiają, że w biologicznym sensie zamrożone komórki są w znacznej mierze odporne na działanie czasu. Możliwe jest przechowywanie ich, bez szkody, przez wiele lat – wyjaśnia specjalista z kliniki INVICTA.
Polityczna porażka?
Zarówno Anna Krawczak, jak i profesor Krzysztof Łukaszuk stwierdzają, że takie projekty na pewno nie pomogą PiS w zdobyciu wyborców. – Im bardziej kosmiczne projekty, tym więcej osób poznaje prawdę na temat in vitro i tym więcej osób sprzeciwiających się takim zakazom – ocenia Krawczak. Prof. Łukaszuk zaś twierdzi, że "nikt normalny po takim projekcie nie zagłosuje już na PiS".
Profesor Łukaszuk obala jeszcze jeden mit na temat zarodków: jakoby miały mieć duszę: – Poza tym, jeśli już zarodek miałby mieć duszę, to czy to znaczy, że bracia Kaczyńscy mieli po pół duszy? Głupota tutaj dochodzi do głosu.
Autorzy projektów tych ustaw bazują na mitach dotyczących in vitro. W klinikach leczenia niepłodności zarodki nie są niszczone, a nowoczesne metody kriokonserwacji sprawiają, że w biologicznym sensie zamrożone komórki są w znacznej mierze odporne na działanie czasu. Możliwe jest przechowywanie ich, bez szkody, przez wiele lat.
Anna Krawczak
Stowarzyszenie Nasz Bocian
Ogólnie kościoły chrześcijańskie nie mają raczej problemu z in vitro. Ani protestanci, ani ewangelicy, ani judaizm, ani nawet islam tego nie zabraniają. Tylko Kościół katolicki.
Prof. Krzysztof Łukaszuk
Specjalista od in vitro
Poza tym, jeśli już zarodek miałby mieć duszę, to czy to znaczy, że bracia Kaczyńscy mieli po pół duszy? Głupota tutaj dochodzi do głosu.