
Uczuciowa ławka rezerwowych nie brzmi zbyt zachęcająco, a jednak są i tacy, którzy nas na nią chętnie odsyłają. Chętnie i z pełną premedytacją. Szukają kogoś lepszego, ale na wszelki wypadek innej partnerce/partnerowi nie pozwalają odejść, co jakiś okazując zainteresowanie. To właśnie benching.
To trochę, jak w sporcie, zawodnik czeka, że w końcu zejdzie z ławki rezerwowych, liczy na to, że jeśli będzie się bardziej starał, jeśli będzie dawał z siebie więcej, to w końcu trafi do pierwszego składu.
Fajna i wyrozumiała dziewczyna
– Takich (facetów – red.), co pisali raz na jakiś czas i spotykaliśmy się tylko, kiedy oni mieli czas, miałam może z trzech, czterech. Chciałam być tzw. "fajną dziewczyną", rozumieć ich i być wyrozumiałą, bo przecież są zajęci, zapracowani etc. Jednak ostatni z nich tak mnie dojechał, że zaczęłam czytać na temat tego rodzaju zachowania – mówi Kamila, która zgodziła się opowiedzieć o swoich doświadczeniach.Ok, coś mogło mu wypaść. Stwierdziłam że zluzuję i będę czekała na wiadomość. Jak pewnie łatwo się domyślić, żadnej wiadomości nie było, więc, żeby nie wyjść na natrętną po prostu przestałam się odzywać. Uznałam, że pewnie mu się odwidziało. I nagle jak grom z jasnego nieba po 2 tygodniach wiadomość, co u mnie i co robię…
Oczywiście się zapytałam, o co chodzi, bo z tego, co rozumiem, jego zniknięcie oznaczało, że nie jest zainteresowany. No i lawina wiadomości, że był zajęty był, że przeprasza, że jestem świetna że myśli o mnie, że tęskni i że musimy się spotkać i być w kontakcie. Po czym znowu zniknął.
Traktuje ją, jak poczekalnię
Katarzynę Kucewicz pytam, kim są osoby, które traktują innych, jak Robert Kamilę. Czy są świadomi tego, że krzywdzą?W końcu złapałam wzrokiem swoją "randkę", zobaczyłam, jak flirtuje z jakąś dziewczyną. Zaczęłam się śmiać sama do siebie, jaka głupia jestem. Wyszłam zapalić papierosa i zamówić taksówkę. Paliłam przed knajpą, gdy dołączyła do mnie jego koleżanka/przyjaciółka. Przeprosiła za tę "zabawę" w zgadywanie mojego imienia, ale Robert "cały czas opowiada o jakichś dziewczynach, ale moje nigdy nie padło".
Po chwili z baru wyszła moja "randka". Usłyszałam: "Czemu idziesz? No co ty, zostań, przecież jest fajnie". Zgasiłam swojego papierosa w jego piwie i powiedziałam, że dziękuję, ale wolę jechać do domu. Odwróciłam się i poszłam. Oczywiście zablokowałam go i skasowałam wszystko, co z nim związane.
Trzeba postawić sprawę jasno
– Ofiary benchingu mogą przypuszczać, że znalazły się w takim położeniu, ale jest to tak przykre, tak dotkliwe i tak obniżające samoocenę, że nie chcą wierzyć, że to może być prawda, że ktoś może tak je traktować, dlatego często karmią się głodnymi kawałkami, że on naprawdę jest zapracowany itd. – mówi psycholożka.Z takimi scenariuszami często spotykam w swoim gabinecie i to są dramatyczne historie. Wiem, że zejście z tej ławki rezerwowych, odcięcie się, jest szalenie trudne, dlatego, że ta osoba, która nas na niej trzyma uzależnia nas od siebie, tworzy między toksyczną więź.
Trochę nam daje, zapewnia o różnych rzeczach, których i tak nie spełnia, a to sprawia, że ludzie się uzależniają od takiej sytuacji. Często potrzebują później wsparcia psychologicznego i myślę, że warto jest poszukać profesjonalnej pomocy.
Podbijamy ich narcystyczne ego
– Moja historia to mix benchingu, kolesia bumeranga i ghostingu plus zachowania narcystyczne. Facet pisał do mnie, kiedy mu nie wychodziło z innymi dziewczynami, które on uważał za lepszy model niż ja i które go bardziej kręciły – mówi Kamila, która dodaje, że jej przypadek nie jest jedynym tego typu, który zna.Siedzimy na ławeczce rezerwowej, z której nigdy nie wchodzi się do gry, oni nigdy nie będą z nami, nigdy się ich nie doczekamy. Będziemy po prostu podbijać ich narcystyczne ego, jak się im coś nie uda. Jestem świadoma że tak się dzieje, jednak wiem, że mogę jeszcze popełnić taki błąd. Ale jestem ostrożniejsza.
