Czołg Anders na targach wojskowych w Kielcach
Czołg Anders na targach wojskowych w Kielcach Fot. Jarosław Kubalski / Agencja Gazeta

Pierwszy w pełni polski lekki czołg, zaprojektowany za 30 milionów złotych przez konstruktorów z Gliwic, nie trafi do seryjnej produkcji. Polska armia go nie potrzebuje, zagraniczne wojska też nie chcą podpisywać kontraktów. Wojskowi zapewniają jednak, że pieniądze nie zostały wyrzucone z błoto, bo pomogą przy kolejnych projektach.

REKLAMA
Pierwszy w pełni skonstruowany przez polskich inżynierów lekki czołg Anders nie trafi do masowej produkcji. Generał Paweł Lamla z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych w Gliwicach zapewnia, że wypracowane przy budowaniu Andersa technologie zostaną wykorzystane przy kolejnych projektach.

Choć żołnierze ciepło wypowiadali się na temat tej konstrukcji, nikt nie był zainteresowany jej kupnem. – (...) Widać było zainteresowanie ze strony przedstawicieli Indii, Malezji oraz jednego z krajów Europy Północno-Wschodniej – informuje gen. Paweł Lamla. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Rzeczpospolita"
Cytowany przez "Rzeczpospolitą" oficer wojsk lądowych zauważa, że nikt nie pytał armii o zapotrzebowanie na tę Wielozadaniową Platformę Bojową. Andrzej Kiński, naczelny "Nowej Techniki Wojskowej ocenia, że w Afganistanie bardziej przydatne są Rosomaki.

Jego zdaniem celem projektu wozu wsparcia ogniowego nie było opracowanie prototypu pojazdu, który miałby wejść do seryjnej produkcji w takiej właśnie postaci, ale „opanowanie kluczowych technologii i integracja najnowszych rozwiązań w pojeździe o charakterze doświadczalnym, a potem jego przetestowanie". CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Rzeczpospolita"
MON chce rozeznać się w potrzebach armii i dopiero wtedy zdecyduje jaki rodzaj uzbrojenia zakupić. A potrzeby mogą być spore, bo już w 2017 roku trzeba będzie zastąpić lub zmodernizować 120 czołgów Leopard. W złym stanie są też T-72. Miejmy nadzieję, że doświadczenia z budowy Andersa przydadzą się w przyszłości.
Źródło: "Rzeczpospolita"