Katoliccy hierarchowie nie dali się przekonać. Mimo oburzenia wielu Polaków i wołania o rozsądek kościoły w Polsce pozostają otwarte. Ale nie wszystkie. Inaczej do szalejącej pandemii podchodzą niektóre parafie Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego. Część z nich odwołuje nabożeństwa, inne wprowadzają zapisy. Oto jak to tłumaczą. I jaki reagują wierni.
Kościół parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Starym Bielsku może pomieścić 1500 wiernych. Regularnie we mszy uczestniczy tu ok. 300 osób. W tygodniu wielkanocnym – jedynie 33.
Tu na mszę trzeba się zapisać. Takie rozwiązanie stosują też niektóre kościoły katolickie.
– Pan Bóg dał nam jeszcze rozum. Czasami warto go używać. Korzystajmy z tego – mówi proboszcz parafii w Piszu. Tu odwołano wszystkie msze.
Od tygodni przez Polskę przetacza się burza wokół tego, czy kościoły powinny być otwarte czy nie i czy jako miejsca publiczne mogą być wylęgarnią wirusa. Duchowni i część wiernych są nieugięci, podobnie jak rząd. Nieważne, że biskupi też chorują. Że mamy ponad 30 tys. zachorowań dziennie. Że epidemiolodzy ostrzegają i załamują ręce.
– Słyszę, że biskupi mówią, że kościoły powinny być pełne, żeby wierni się wzmocnili duchowo. Żeby później umarli? Jak można publicznie opowiadać takie brednie? Na zewnątrz, z utrzymaniem dystansu i w maseczce, to może być bezpieczne, ale gromadzenie ludzi w kościołach jest absurdem epidemiologicznym. Żyjemy w XXI wieku, a mówią do nas jak w wieku XVII – mówił kilka dni temu w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wirusolog prof. Krzysztof Simon.
Jak na obostrzenia reagują parafie ewangelicko-augsburskie w Polsce? Tu także duchowni i wierni czekają na Wielkanoc. Dla nich również jest to bardzo ważny czas i święto. A jednak w niejednej parafii pandemia i strach wzięły górę. Część parafii w ogóle odwołała msze. Część podaje, że będzie liczyć wiernych.
"Liczba uczestników zmniejszyła się do 52. Osoby wchodzące do kościoła będą liczone. Rozważcie, czy w sytuacji pandemii przychodzić do kościoła" – podaje np. parafia ewangelicko-augsburska w Łodzi.
A część znalazła inne rozwiązania.
Tu są zapisy na nabożeństwa
Kościół parafii Ewangelicko-Augsburskej w Starym Bielsku na Śląsku Cieszyńskim może pomieścić 1500 wiernych. Regularnie we mszy uczestniczy tu ok. 300 osób. Teraz, w tygodniu wielkanocnym, do środka mogą wejść jedynie 33 osoby. I tylko te, które wcześniej zapiszą się na mszę.
– Ogłaszamy w internecie o liczbie i czasie nabożeństw. Parafianie dzwonią w godzinach urzędowania kancelarii i zapisują się w ramach limitu w budynku kościoła. Potem radni stoją z listą przy drzwiach i kierują ruchem. Dbają o dezynfekcję, o to, by każdy miał maseczkę – mówi naTemat ks. dr Piotr Szarek, proboszcz parafii w Starym Bielsku.
Nabożeństwa nagrywane są też w formie audio i wideo. – Kanałów komunikacji jest dużo. Niemniej są np. osoby starsze, które nie mają internetu i chcą przyjść do kościoła. Zazwyczaj mają telefon, wtedy mogą się zapisać – opowiada. Osoby bez zapisów mogą wejść do środka tylko w przypadku wolnych miejsc, w ramach limitu.
– Podwoiliśmy liczbę nabożeństw. Jest więcej mszy dla mniejszych grup. Na razie nie było takiego problemu, że z powodu zapisów część parafian musiała zostać przed kościołem. Bielsko jest teraz epicentrum zakażeń w Polsce, to oddziałuje na świadomość parafian, którzy wolą zostać w domu. Te zapisy powodują nasz spokój, że taka jest ilość chętnych i tyle ten limit może obsłużyć. Wierni podeszli do tego ze zrozumieniem – mówi ks. Szarek.
Niektóre parafie katolickie również wpadły na taki pomysł. "Tylko osoby zapisane będą mogły wziąć udział w Liturgiach Triduum Paschalnego w kościele"– poinformowali wiernych księża z parafii św. Szczepana i św. Anny w Raszynie" – podaje "Wyborcza".
W kościele luterańskim to również nie jest jedyna parafia, która wprowadziła zapisy na msze. – Prowadziliśmy rozmowy na poziomie diecezjalnym, jak chcemy zorganizować się na święta. Część parafii z diecezji cieszyńskiej, myślę, że więcej niż połowa, wybrała właśnie zapisy do nabożeństw – opowiada ks. Szarek.
Tu, na Śląsku Cieszyńskim, jest bardzo duże skupisko ewangelików w Polsce. "Diecezja Cieszyńska terytorialnie jest najmniejszą spośród sześciu diecezji Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, ale jednocześnie tworzy ją ponad połowa wszystkich wiernych w kraju. W skład Diecezji Cieszyńskiej wchodzą 22 parafie, które są żywymi wspólnotami dającymi świadectwo wiary w Jezusa Chrystusa na południowym skrawku Polski" – czytamy na stronie Diecezji Cieszyńskiej.
Ks. Piotr Szarek dodatkowo chciał jeszcze ograniczyć śpiew w kościele. – To moment, gdy intensywnie oddychamy. Mam świadomość, że to niebezpieczny moment dla przenoszenia wirusa. W Austrii, Czechach i w Niemczech śpiew był prawie zupełnie zakazany. Ale u nas nie zostało to zaakceptowane przez wiernych. Chcą śpiewać. Tu czuję trochę niedosyt, że o to nie dbamy, nie wyciszamy nabożeństw. Ale jako księża możemy skrócić śpiew, podając mniej pieśni czy skracając ich śpiewanie – mówi proboszcz.
Zawiesili msze na święta
Jednak wiele parafii w ogóle zrezygnowało z mszy. Coś, co na dzień dzisiejszy w Kościele Rzymskokatolickim szczególnie wydaje się niewyobrażalne.
– Sytuacja jest jaka jest. Wszystkich w kraju nas zaskoczyła, bez względu na wyznanie, tradycje, zwyczaje. Dla nas wszystkich jest to trudny czas. Dlatego trzeba się podporządkować, żeby jak najszybciej powstrzymać epidemię. Pamiętajmy, że Kościół jest dla człowieka, a nie człowiek dla Kościoła. A Pan Bóg dał nam jeszcze rozum. Czasami warto go używać. Korzystajmy z tego – mówi naTemat ks. Marcin Pysz, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Piszu, która obejmuje również Łomżę i Ełk, liczy ponad 150 parafian.
To jedna z tych parafii luterańskich w Polsce, która odwołała wszystkie nabożeństwa od Niedzieli Palmowej do odwołania.
– Chodzi o troskę o naszych parafian. O ich zdrowie i życie. Nawet poprzednie obostrzenia, które nakładały 15 m kwadratowych na osobę w kościele, powodowały, że mieliśmy 20 miejsc i już był kłopot. Nie raz musieliśmy kogoś zawrócić od drzwi kościoła i przeprosić, że już nie ma miejsc. A teraz, przy większym metrażu na jedną osobę, większa liczba osób musiałaby nie uczestniczyć w nabożeństwie – tłumaczy ksiądz.
"Czasem należy zrezygnować z tradycji"
Niedaleko stąd inna parafia – w Ostródzie – informuje na swojej stronie internetowej, że z uwagi na kolejne i rygorystyczne ograniczenia uczestnictwa w nabożeństwach w okresie 27.03 – 09.04.2021r. prezydium Rady Parafialnej zmuszone było do podjęcia m.in. takich decyzji:
• Z uwagi na limitu 1os./20m2 nie odbędą się nabożeństwa w Ostródzie i Morągu;
• Nabożeństwa świąteczne odbędą się bez Komunii Świętej;
• W Pasłęku i Łęgutach obowiązuje limit 15 osób oraz obowiązkowe zapisy przez facebook`a;
• W Iławie limit wynosi 4 osoby i miejsca zostały już wyczerpane;
• Osoby, które nie znajdą się na liście nie będą mogły wziąć udziału w nabożeństwie. Czytaj więcej
"Przed nami kolejne trudne i smutne święta. Dla wielu z nas tradycje, rytuały i przyzwyczajenie są bardzo ważnym elementem życia. Czasem jednak dla dobra swojego i bliźnich należy zrezygnować z tradycji. To także jest wyraz naszej miłości i troski" – napisał do wiernych proboszcz, ks. Wojciech Płoszek.
Katolikom, którzy nie wyobrażają sobie Wielkanocy bez mszy w kościele, być może takie słowa dadzą do myślenia. Ks. Płoszek pisze jeszcze:
By nie narażać parafian
Wiele parafii będzie transmitować msze. W Piszu wierni również będą mogli oglądać nabożeństwa online. Pierwsze nabożeństwo dziś pojawi się na kanale YouTube.
Jak reagują parafianie? – Nie było najmniejszego problemu. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Co dwa, trzy dni obdzwaniamy wszystkich, by porozmawiać jak się czują, w czym możemy pomóc w tym okresie. Ludzie mają świadomość, że modlitwa trafi do Boga również z domu i jest równie warta. Reakcji negatywnych nie było – podkreśla ks. Pysz.
Sam przeszedł COVID-19. – Jestem ozdrowieńcem, można powiedzieć, że dziś odważniej odprawiam nabożeństwa. Ale robię wszystko, co w mojej mocy, by – razem z księdzem wikariuszem – nie narażać naszych parafian. Mamy świadomość, że wielu z nich może tej choroby nie przetrwać. Nawet wizyty domowe ograniczamy do minimum – mówi.
Zalecenia bp. Samca
Bp Jerzy Samiec, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, wydał komunikat ws. obostrzeń rządu. "Niezależnie od instrukcji państwowych jako Biskup Kościoła zalecam, aby tam gdzie to możliwe, utrzymać obostrzenia dotyczące zachowania odstępów pomiędzy wiernymi uczestniczącymi w nabożeństwie" – napisał.
Podkreślił, że ostateczne decyzje dotyczące zakresu wprowadzanych obostrzeń dotyczących limitu osób w kościołach podejmują miejscowe Rady Parafialne zgodnie z obowiązującymi przepisami państwowymi. "W czasie podejmowania decyzji zachęcam do daleko idącej roztropności i wnikliwej analizy lokalnych warunków, gdyż w wielu krajach to kościoły stały się miejscami wybuchu nowych ognisk koronawirusa" – zaznaczył.
– Nasz Kościół dał nam swobodę. W każdym województwie, w każdej parafii jest inna sytuacja, są inne uwarunkowania lokalowe, inna liczba parafian. Nie da się zastosować jednej metody dla wszystkich parafii. Bp Samiec przekazał nam zalecenia, by szanować zdrowie parafian oraz państwowe przepisy dotyczące obostrzeń. Nie było konkretnych zakazów czy nakazów – mówi ks. Pysz.
Wiadomo, że z punktu widzenia duchownych, chcielibyśmy je przeprowadzić. To są przykre sytuacje, kiedy ktoś przychodzimy, a musimy mu powiedzieć, że nie ma dla niego miejsca. Był ból w sercu z tego powodu. Dlatego jako Rada Parafialna podjęliśmy decyzję, by zawiesić nabożeństwa.
ks. Wojciech Płoszek
Ostroda.luteranie.pl
"Bardzo chcielibyśmy znów spotkać się bez ograniczeń. To jest jednak niemożliwe dla dobra nas wszystkich. Zapewniam, że święta mają znaczenie gdy są duchowym przeżyciem a nie wtedy gdy dochowujemy ludzkich tradycji. Udział w nabożeństwie online czy rodzinna modlitwa przy stole nie jest grzechem czy zaniedbaniem. Jest dowodem naszej roztropności i dojrzałości. Mam nadzieję, że doświadczenie, które przeżywamy sprawi, że na powrót zatęsknimy za wspólnotą i kiedyś jeszcze chętniej będziemy spotykać się razem". Czytaj więcej