Zakład Ubezpieczeń Społecznych od lat wzbudza w Polakach bardzo negatywne emocje. Zarówno aktywność internautów, jak i profesjonalne badania społeczne potwierdzają dobitnie taki stan rzeczy. Czy jednak w naszej niechęci do ZUS-u nie zaszliśmy za daleko, robiąc z tej instytucji chłopca do bicia?
Gdyby swoją wiedzę na temat Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czerpać tylko z internetu, niewątpliwie trzeba by dojść do wniosku, że jest to jedna z najmniej lubianych instytucji w naszym kraju. "Zlikwidować ZUS", "Zlikwiduj ZUS", , "Anty ZUS" to tylko pierwsze z brzegu przykłady tego, jakie emocje wzbudza ta instytucja. Także w naTemat.pl pisaliśmy o niezwykle popularnym żarcie, który porównywał ZUS do Amber Gold.
Źle, ale lepiej od PKP i NFZ
Wrażenie płynące z obserwacji polskiego internetu potwierdzają w pewnym stopniu badania CBOS. "Gazeta Prawna" poinformowała, że 54% Polaków źle ocenia działalność tej instytucji, podczas gdy jedynie 32% wypowiada się o niej przychylnie.
Jacek Dziekan, rzecznik prasowy ZUS-u podkreśla jednak, że badania CBOS-u wskazują na wyraźną poprawę tego, jak społeczeństwo ocenia Zakład. – W 2010 roku wdrożyliśmy strategię mającą na celu podniesienie poziomu obsługi naszych klientów i już widać, że to procentuje – mówi rzecznik. Dodaje też, że ZUS w badaniach wypada lepiej, niż np. NFZ czy PKP.
– Jestem emerytem od 7 lat i nie mogę na temat ZUS-u powiedzieć złego słowa. Według mnie, funkcjonuje perfekcyjnie. Pieniądze zawsze dostaję na czas i co więcej, mam pewność, że zawsze tak będzie, bo za tą instytucją stoi autorytet państwa – mówi w rozmowie ze mną ekonomista, Waldemar Kuczyński.
Złość kierowana pod zły adres
Skąd zatem bierze się powszechna niechęć do ZUS-u? – W pewnym sensie nie jest mi trudno zrozumieć to zjawisko. Każdy z nas płaci dużo, a jednocześnie widzi, że jego rodzic czy dziadek dostaje niewiele. Taka sytuacja w oczywisty sposób rodzi poczucie niesprawiedliwości – ocenia Robert Gwiazdowski, który w latach 2006 – 2007 był Prezesem Rady Nadzorczej ZUS. Ekspert podkreśla jednak, że społeczna złość jest w tym przypadku kierowana pod niewłaściwy adres.
– Kiedy przyszedłem do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przedstawiono mi zakres obowiązków tej instytucji. Dokument liczył sobie 16 zapisanych od początku do końca stron A4. Przy takim obłożeniu zadaniami nawet 46 tysięcy ludzi zatrudnionych w ZUS–ie nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim – mówi Gwiazdowski. Według ekonomisty duża część tych działań jest zupełnie zbędna. Przykład? Kosztujący ponad 4 miliardy system komputerowy służący obsłudze OFE. Ekonomista zauważa, że absurdem jest, iż to właśnie ZUS musiał ponieść koszty wdrażania tego rozwiązania, a obecnie musi zajmować się jego bieżącą obsługą.
Jacek Dziekan przypomina, że opinie społeczne na temat funkcjonowania ZUS–u pogorszyły się w czasie debaty o wieku emerytalnym. – To dowód na to, że często jesteśmy oceniani za coś, na co nie mamy żadnego wpływu – mówi. – ZUS jest tylko pośrednikiem, który dostaje pieniądze i je rozdziela. Nie prowadzi operacji na rynkach finansowych, więc nie powinno porównywać się go z OFE – dodaje Waldemar Kuczyński.
Wystawne siedziby?
A co z drogimi siedzibami, jakie funduje sobie ZUS? – Ludziom zdaje się, że urzędnicy rezydują w luksusach i marmurach, ale to nieprawda. Nową siedzibę ZUS zbudowano przede wszystkim ze względu na komputer, który wykonuje wszystkie operacje przeliczeniowe. Za moich czasów w Zakładzie krążyła historia o tym, że kiedy w 2005 roku mieliśmy wyjątkowo upalne lato, ktoś stale chodził po dachu budynku i polewał go zimną wodą ze szlauchu. Obawiano się po prostu, że komputer może się przegrzać – wspomina Gwiazdowski tłumacząc, dlaczego ZUS-owi potrzebne były przenosiny. – Na takie "ogólnoludowe pohukiwania", że urzędnicy żyją w luksusie, szkoda nawet słów. Przypomina mi to opinie, że "Polska została rozkradziona". Przecież taka Instytucja jak ZUS musi mieć aparat. Niech urzędnicy pracują w dobrych warunkach, wtedy będę milsi i dla mnie – mówi z kolei Kuczyński.
Co zrobić, żeby poprawić funkcjonowanie ZUS-u? Przecież sytuacja daleka jest od ideału. Wiele emocji wzbudzają zwłaszcza kontrole przeprowadzane przez ZUS w firmach. Niestety, prawo skonstruowane jest tak, że za błędy urzędników najczęściej płacą pracodawcy.
Robert Gwiazdowski twierdzi, że ZUS-owi trzeba przede wszystkim zmniejszyć zakres obowiązków. – Od dawna postuluję wprowadzenie emerytury obywatelskiej, jak w Nowej Zelandii i Kanadzie, takiej samej dla wszystkich, co pozwoliłoby uniknąć mozolnego wyliczania wysokości świadczeń. Dzisiaj obliczenie kapitału początkowego dla jednego uprawnionego kosztuje ok. 50 zł. Gdyby z tego zrezygnować, byłoby mniej pracy i można by sporo zaoszczędzić – mówi były prezes ZUS.
Jacek Dziekan nie nawołuje do szeroko zakrojonych reform, wskazuje natomiast, że ZUS stale stara się podnosić poziom obsługi interesantów, chociażby przez wprowadzenie platformy usług elektronicznych, dzięki której można załatwiać w Zakładzie wiele spraw.
"Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?" – chciałoby się zapytać parafrazując słowa Kazimierza Górskiego. – Mam wrażenie, że ZUS jako "ramię państwa" zbiera razy nie tylko za własne błędy, ale i za stan prawny, za który odpowiada przecież parlament. Stąd tak krytyczne opinie na temat działania Zakładu Ubezpieczeń Społecznych– podsumowuje Robert Gwiazdowski.
Reklama.
Robert Gwiazdowski
Mam wrażenie, że ZUS jako "ramię państwa" zbiera razy nie tylko za własne błędy, ale i za stan prawny, za który odpowiada przecież parlament.
Waldemar Kuczyński
ekonomista
Jestem emerytem od 7 lat i nie mogę na temat ZUS-u powiedzieć złego słowa. Według mnie, funkcjonuje perfekcyjnie. Pieniądze zawsze dostaję na czas i co więcej, mam pewność, że zawsze tak będzie, bo za tą instytucją stoi autorytet państwa.