Kiedyś nazywaliśmy je chwastami i z zapałem je pieliliśmy, a dziś sadzimy kwiaty polne w miastach. Łąka na balkonie to najnowszy miejski trend – i miły dla oka, i pożyteczny dla natury. Jeśli nie masz ogródka, nic straconego! Możesz mieć własną łąkę w doniczce na balkonie. Nie wiesz jak się do tego zabrać? O tym, jak wyhodować swój balkonowy raj dla siebie (i pszczół!), opowiada Gosia Miejska Ogrodniczka, prowadząca blog i konto na Instagramie "Ogród w doniczkach".
Łąkę kwietną można z powodzeniem uprawiać nie tylko na wsiach, ale również w miastach: i w miejskim ogródku, i na balkonie w bloku
Balkonowa łąka nie tylko jest rajem dla pszczół i innych owadów zapylających, ale jest również niezwykle atrakcyjna i stanowi zieloną, różnobarwną oazę w środku miasta
Jak uprawiać łąkę na balkonie i jakie kwiaty polne zasadzić? Oto porady blogerki Gosi Miejskiej Ogrodniczki (@ogrod_w_doniczkach)
Przez laty traktowaliśmy je jak chwasty. Teraz kwiaty polne wracają do łask.
Tak, sama pamiętam jak pieliłam chwasty u moich dziadków, a teraz je wysiewam i hoduję w doniczce (śmiech). To zainteresowanie kwiatami polnymi pojawiło się kilka lat temu, kiedy zaczęto alarmować, że jest coraz mniej pszczół. Jeśli one wyginą, to za kilka lat my, ludzie, stracimy pożywienie.
Obecnie organizowane są przeróżne akcje na rzecz pomocy owadom zapylającym, a miejskie łąki są na to najprostszym sposobem. I tanim, bo nasiona naprawdę nie są drogie. Szybko zrobił się z tego "trend", co widzę również w Warszawie. W miejscach, w których rosła zielona trawa, od trzech lat pojawiają się kwiaty, chwasty. Nikt ich nie wyrywa i wyrastają łąki.
Takie miejskie łąki na terenach publicznych są zresztą bardzo ekonomiczne, gdyż łąkę kwiatów jednorocznych kosi się tylko raz w roku, a wieloletnich – dwa. Ilość pieniędzy, które miasto wydaje na koszenie trawników tylko po to, żeby były równo przystrzyżone, jest znacznie większa od kosztów naturalnej łąki.
A dlaczego warto zakładać łąkę kwietną na swoim balkonie?
Ja i Ewelina, która prowadzi konto @og_rude_k na Instagramie, założyłyśmy w ubiegłym roku akcję #mojałąka, ponieważ obie zaobserwowałyśmy – ja w Polsce, a Ewelina w Holandii – że jest coraz mniej owadów zapylających, głównie wspomnianych już pszczół. Pomyślałyśmy, że chcemy coś dla nich zrobić.
Sianie łąk – w ogródkach czy w doniczkach na balkonach – zapewnia pożywienie dla owadów, które żyją w mieście. Nie tylko bardzo często nie mają one pokarmu, ale również schronienia czy miejsca, w którym mogą się rozmnażać. Chciałyśmy pokazać, że nawet mały balkon może stać się rajem dla owadów. Gdy mieszkałam na czwartym piętrze w bloku, na moją łąkę przylatywały pszczoły, trzmiele i biedronki, ale znam także przypadki pojawiania się owadów nawet na dziesiątym piętrze.
Oprócz tego łąka jest miła dla oka.
Tak, jest dla nas atrakcyjna, bo kwiaty polne są naprawdę piękne i wyjątkowe. Dodatkowo nie są problematyczne i kapryśne jak inne rośliny. Zabiegi pielęgnacyjne ograniczają się do minimum – kwiaty polne nie potrzebują nawożenia. I to nie jedyne ich plusy.
W tym roku stworzyłyśmy z Eweliną dwa darmowe ebooki. W drugim "Ob_łąka_na łąka" podpowiadamy jak założyć łąkę na balkonie i jak ją pielęgnować, ale w pierwszym zatytułowanym "Ob_łąka_ny e-book" podałyśmy 30 naszych propozycji kwiatów, które można posiać w doniczkach i z których wiele ma właściwości lecznicze, jak rumianek czy len zwyczajny. Można robić z nich hydrolaty czy nalewki, ale również je jeść surowe w sałatkach, jak nagietki czy chabry, które są kwiatami jadalnymi.
Jak przygotować swoją łąkę na balkonie?
Najpierw musimy kupić nasiona roślin, które chcemy mieć, na przykład chabrów czy maków, które pięknie wyglądają razem i w naturze, i w doniczce. Coraz więcej firm oferuje nasiona konkretnych gatunków kwiatów, ale istnieją również przeróżne mieszanki – lepsze lub gorsze. Zawsze coś z nich wyrośnie, więc ktoś, kto dopiero zaczyna przygodę ze swoją łąką, może spokojnie z takiej mieszanki skorzystać.
Jednak jeśli zależy nam na konkretnych kwiatach, lepiej kupić oddzielnie nasiona różnych gatunków i samemu "zaprojektować" z nich swoją łąkę. Skład mieszanek jest bowiem tajemnicą wielu producentów, dlatego może się okazać, że łąka wygląda diametralnie inaczej, niż na zdjęciu reklamowym, bo proporcje nasion konkretnych kwiatów w opakowaniu są zupełnie inne.
Istnieją rośliny jednoroczne i wieloletnie. Czym one się różnią?
Rośliny jednoroczne, jak chaber bławatek, kąkol polny, maczek kalifornijski czy mak polny, siejemy wiosną – od marca, gdy miną już przymrozki, do kwietnia, ewentualnie w maju, po przymrozkach, np. kosmosy. Takie kwiaty rosną szybko, kwitną w tym samym roku, a jesienią zbieramy ich nasiona i roślina obumiera.
Z kolei nasiona roślin wieloletnich (np. stokrotka, niezapominajka polna, mikołajek płaskolistny, koniczyna łąkowa) najczęściej wysiewamy jesienią. Te gatunki kwitną dopiero w przyszłym roku, przetrwają zimę i odradzają się w kolejnym wiosennym sezonie.
Które z nich lepiej wybrać na balkon, a które do ogrodu?
Osobiście zawsze proponuję wysiewanie kwiatów wieloletnich w gruncie, a jednorocznych do doniczek na balkonie (te sprawdzą się również w ogrodzie). Rośliny wieloletnie na balkonie nie mają, moim zdaniem, zbyt dużego sensu, chociażby z powodu ich przechowywania po sezonie.
Mimo że niektórzy zostawiają rośliny wieloletnie zimą na balkonie, to wszystko zależy od tego, jaka ta zima będzie. Jeśli pojawią się mrozy, to trudniej będzie nam taką balkonową łąkę zachować. Plastikową doniczkę należy wtedy osłonić agrowłókniną, ponieważ nie wszystkie nasiona przetrwają ujemne temperatury w zimę.
Znacznie łatwiej jest uprawiać na balkonach kwiaty jednoroczne. Po skończeniu sezonu, nawet pod koniec października, ścinamy kwiaty, z których możemy po wysuszeniu zebrać nasiona, a wiosną zasiewamy na nowo, przy czym możemy zadecydować, czy wybieramy te same kwiaty, czy może chcemy spróbować innych gatunków.
Nasiona wybrane, następne wysiewanie.
Tak. Kupujemy uniwersalną, najzwyklejszą ziemię bez dodatków nawozu. Wsypujemy ją do wybranej donicy z otworami na dnie. Im większa doniczka, tym lepsza – warto wybrać taką o pojemności 10-15 litrów. Mimo że kwiaty polne nie posiadają ogromnych korzeni, to – jeśli chcemy posiać ich więcej – taka donica zapewni im stabilność. Na samą wierzch ziemi rozsypujemy małą ilość nasion, i rozsypujemy je na ziemię, tak jakbyśmy solili (śmiech). Nie przykrywamy ich dodatkową warstwą ziemi, ale delikatnie je wklepujemy. Większość kwiatów musi mieć światło, aby zacząć kiełkować.
I podlewamy?
I podlewamy. Spryskujemy nasiona miękką, odstaną przez co najmniej 24 godziny wodą. Nawadniamy je w ten sposób, aż małe rośliny zaczną kiełkować – dopiero wtedy możemy zacząć podlewać je wodą z konewki. Inaczej łatwo byłoby wypłukać nasiona większym strumieniem wody i stworzyłby się placek na środku z kwiatami na obrzeżach (śmiech).
Jest jeszcze drugi sposób podlewania nasion, szczególnie w mniejszych doniczkach – podlewanie od dołu. Po posianiu wstawiamy doniczkę do większego wiadra, podstawki lub miski z wodą. Nalewamy jej tyle, aby ziemia od dołu sączyła wodę, a potem dotykamy ziemię od góry i upewniamy się, czy jest wilgotna. Możemy więc wybrać sposób podlewania, który najbardziej nam odpowiada.
Czy siewki potrzebują dużej ilości wody?
Tak, na początku musimy utrzymywać stałą wilgotność podłoża. Codziennie powinniśmy sprawdzać stan ziemi, czyli dotykać jej delikatnie palcem. Jeśli dni będą ciepłe – szczególnie pod koniec kwietnia i maja – trzeba podlewać łąkę każdego dnia.
Gdzie najlepiej postawić taką doniczkę po wysianiu nasion?
Łąka kocha słońce, nasiona stawiamy więc tam, gdzie jest go dużo. Im więcej słońca, tym lepiej.
A jeśli ktoś ma bardziej zacieniony balkon, na przykład od wschodu czy północy, to czy musi się pożegnać z wizją prywatnej, balkonowej łąki?
Zależy jak bardzo zacieniony. Jeśli pół na pół, to jest szansa, że wyrosną m.in. chabry. Istnieją kwiaty, które w naturze rosną w cieniu, chociażby na obrzeżach lasów. To jest więc wyłącznie kwestia doboru kwiatów. Przed kupnem nasion sprawdzamy, jakie wymagania co do stanowiska mają dane rośliny: słońce czy cień. Na zacieniony balkon warto oczywiście wybrać te drugie – nie polecam siania typowo słonecznych kwiatów polnych w cieniu, bo nic po prostu z tego nie wyjdzie.
Sama pielęgnacja, jak już wspominałaś, nie jest skomplikowana?
Tak. Nie stosujemy nawozów i ograniczamy się jedynie do podlewania. Łąkę balkonową podlewamy w ciepłe dni codziennie. Inaczej wygląda kwestia łąki ogrodowej, którą podlewamy rzadziej, niż trawnik. Kluczową kwestią pielęgnacyjną jest obrywanie kwiatów, które przekwitną. Roślina produkuje kwiaty, aby powstawały nasiona, więc usuwanie przekwitłych kwiatostanów zachęca ją do "produkcji" nowych. W ten sposób mamy również materiał na naszą łąkę na następny rok – nasiona.
Czyli należy je zbierać z przekwitłych kwiatów?
Jak najbardziej. Suszymy kwiaty, oddzielamy płatki od nasion i zbieramy te ostatnie. Przechowujemy je na następny rok w np. papierowej kopercie czy torebce (nie należy wkładać nasion do folii!). Oznaczamy, co to za gatunek i wysiewamy go w przyszłym roku.
Rozumiem, że zachęcasz ludzi, aby uprawiali swoje własne łąki i ukwiecali swoje balkony?
Tak, ten trend naprawdę bardzo mnie cieszy! Uwielbiam jednak również inne rośliny i wcale nie uważam, że musimy się ograniczać albo do kwiatów polnych, albo do typowych kwiatów balkonowych. Możemy spokojnie to połączyć. Jednak podczas gdy w przypadku tych drugich doskonale wiemy, jaki będzie efekt, to kwiaty polne często porównuję do pudełka czekoladek z "Forresta Gumpa" (śmiech).
"Życie jest jak pudełko czekoladek: nigdy nie wiesz, na co trafisz".
Dokładnie to. W zeszłym roku siałam nasiona firmy Łąki Kwietne – ma ona mieszanki naprawdę dobrej jakości – i łąka wyglądała za każdym razem zupełnie inaczej. Niektóre gatunki kwitną wcześniej, podczas gdy inne dopiero wyrastają, z kolei gdy te kwitną, tamte pierwsze już przekwitają, a inne dopiero powstają.
Wygląd łąki ciągle się zmienia. Kiedy zasiejesz kwiaty z mieszanki, której skład niekoniecznie znasz, masz ciągłe niespodzianki, jak we wspomnianym pudełku czekoladek. Naprawdę warto spróbować i zobaczyć, jak będzie wyglądała nasza prywatna łąka.
Myślisz, że ten boom na kwiaty polne to kolejny przejaw – po roślinach doniczkowych i samodzielnie uprawianych warzywach – tego, że mieszkańcy miast wracają do natury? Szczególnie teraz, w pandemii?
Zdecydowanie, zresztą widzę to sama po znajomych, którzy na początku nie przejawiali zainteresowania roślinami, a teraz pytają mnie o rady dotyczące uprawy warzyw na balkonie (śmiech). Myślę, że zeszły rok pokazał, że posiadanie czegoś swojego – co jest żywe i zielone – jest bardzo cenne.
Sama spędziłam pierwszy lockdown na balkonie. Na pięciometrowej przestrzeni były nasze cztery koty, ja, mój mąż, roczny wówczas synek, meble oraz rośliny (śmiech). Nie wychodziliśmy wtedy w ogóle z domu i ten balkon był miejscem, które ratowało moje zmysły. Nie wiem, jak bym wytrzymała ten pierwszy lockdown bez zieleni i możliwości wyjścia na zewnątrz.
Sądzę również, że na tę modę na balkonowe łąki nie wpłynęła jedynie nasza potrzeba zieleni, ale również fakt, że możemy coś zrobić samemu, szczególnie w pandemii. Jeśli ktoś spróbuje zasiać własne kwiaty polne czy warzywa, to jest szansa, że będzie to już robił co roku. Jeśli pandemia ma jakiekolwiek plusy (o ile można tak o niej powiedzieć), to jest to właśnie to: chwila zatrzymania się i otaczanie się zielenią.
E-booki "Ob_łąka_ny e-book" i "Ob_łąka_na łąka" można otrzymać bezpośrednio u Gosi i Eweliny na Instagramie (@ogrod_w_doniczkach i @og_rude_k).