
Na Dzień Nauczyciela szkoły organizują dla swoich pracowników weekendowe wycieczki do europejskich stolic. Biura podróży prześcigają się w promocjach, by nie nadwyrężać nauczycielskich kieszeni.
REKLAMA
Skończyły się czasy nudnych akademii czy nasiadówek przygotowywanych przez radę rodziców. Teraz pedagodzy Dzień Nauczyciela spędzają na weekendowych wycieczkach zagranicznych. Płacą sami - z pieniędzy odkładanych na fundusz socjalny. Poza tym biura podróży we wrześniu i październiku kuszą promocjami na wyjazdy dla grona nauczycielskiego.
Zobacz też: Nadchodzi koniec zadawania prac domowych? W Niemczech dzieci będą miały więcej wolnego czasu
Nauczyciele z południowej części Polski wybierają Tatry, Pragę, Budapeszt, Wiedeń czy Drezno. Ci z Północy wsiadają na promy do Szwecji, jeden dzień spędzają w Karlskronie lub w Kalmarze i wracają do Polski. Jak mówią Aleksandrze Lewińskiej z "Gazety Wyborczej" przedstawiciele biur podróży organizujących wyjazdy dla pedagogów, nauczyciele to specyficzna grupa.
Nauczyciele zawsze lubili świętować. Ale kiedyś był większy fundusz socjalny, nikt nie liczył tak pieniędzy. Teraz płacą i wymagają. To trudne grupy. Nauczyciele chcą się zabawić, ale też coś zobaczyć, poznać. Taki historyk czy geograf słucha nas i od razu recenzuje. Z drugiej strony to wdzięczni turyści. Nie tak jak ci z korporacji, co to chcą się tylko wyrwać z pracy i pochlać.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Czytaj też: 162 minuty przy tablicy. Polscy nauczyciele muszą pracować w szkole najkrócej na świecie
W związku z coraz trudniejszą sytuacją w branży turystycznej biura podróży starają się zdobyć jak największą liczbę, nawet tak trudnych jak nauczyciele klientów. A pedagodzy cieszą się, że mogą zwiedzić nowe miejsca i zintegrować się, bo pięciominutowe przerwy to za mało.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"

